GN 48/2024 Archiwum

Nowy Kościół na Śląsku

W kręgach politycznych Warszawy i Berlina mówiono, że administrator apostolski w Katowicach to ktoś nieznany. W pierwszym momencie po ogłoszeniu nominacji zastanawiano się nawet w kołach rządowych w Warszawie, czy zna język polski.

Nowy Kościół na Śląsku   Górny Śląsk potrzebował własnej diecezji. Plebiscyt i powstania wywołały po obu stronach konfliktu wiele szkód materialnych, ale przede wszystkim duchowych. Ocena strat, nie tylko materialnych, ale przede wszystkich moralnych, jakiej dokonał ks. August Hlond w liście pasterskim z marca 1924 roku, nie pozostawia wątpliwości, że Górny Śląsk potrzebował odrodzenia duchowego i stabilizacji. Pisał: „Rozbicie polityczne było tak głębokie, że wdarło się nawet do Kościoła, wprowadzając weń rozdwojenie i zamieszanie. Umysły, porwane gwałtowną ideą walki, oziębły znacznie dla wiary, której nieraz nadużywano do celów politycznych. Pewien odłam duchowieństwa wplątany został w niewłaściwy sposób w bieg wypadków, tracąc swe wpływy pasterskie. Życie parafialne było na ogół przytłumione, tu i tam chyliło się do upadku i nie działało dość silnie na dusze. Brak ojcowskiej powagi, dobrej szkoły i należytej opieki ze strony władz sprowadziły niebywałe zaniedbanie młodzieży. Nastąpiło rozluźnienie obyczajów. Wzrosło pijaństwo. Poczęła znikać miłość chrześcijańska i uczciwość, a natomiast szerzyły się kradzieże, krwawe rozboje. W obyczajach zaś pewnego odłamu młodszego pokolenia rozpanoszyło się takie zdziczenie, jakiego na Śląsku nie pamiętano, a które, występując bezwstydnie i bezkarnie na ulicach, w pociągu i lokalach, obniżyło poziom moralności, nadając krajowi naszemu wygląd dziki i odrażający, a na lud cały sprowadzając niesławę”.

Praca od podstaw

W takiej sytuacji duchowieństwo nowej diecezji czekała wręcz praca od podstaw; jednoczenie, a nie dzielenie. Na problemy natury moralnej nakładały się bowiem podziały narodowościowe. Niemieccy katolicy z dominującej siły nagle stali się mniejszością i musieli nauczyć się współpracy z polską administracją państwową oraz kościelną. By zapobiec sporom narodowościowym wśród przyszłych duszpasterzy, ks. August Hlond postanowił założyć seminarium duchowne nie w Katowicach, lecz w Krakowie. Administrator apostolski nie zapominał o diecezjanach niemieckich. Listy pasterskie i ważniejsze okólniki duszpasterskie pisał zarówno w języku polskim, jak i niemieckim. Nowo powołany do życia tygodnik „Gość Niedzielny” miał swój niemiecki odpowiednik „Sonntagbote”. W 69 parafiach diecezji regularnie, co tydzień lub co dwa, odprawiano Msze św. w języku niemieckim. Jedną z inicjatyw mających uczyć zgodnego współżycia Polaków i Niemców była budowa katedry. Miała ona stać się wspólnym dziełem wszystkich katolików, niezależnie od różnic społecznych, narodowościowych i politycznych.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Nowy Kościół na Śląsku

W kręgach politycznych Warszawy i Berlina mówiono, że administrator apostolski w Katowicach to ktoś nieznany. W pierwszym momencie po ogłoszeniu nominacji zastanawiano się nawet w kołach rządowych w Warszawie, czy zna język polski.

Nowy Kościół na Śląsku   Górny Śląsk potrzebował własnej diecezji. Plebiscyt i powstania wywołały po obu stronach konfliktu wiele szkód materialnych, ale przede wszystkim duchowych. Ocena strat, nie tylko materialnych, ale przede wszystkich moralnych, jakiej dokonał ks. August Hlond w liście pasterskim z marca 1924 roku, nie pozostawia wątpliwości, że Górny Śląsk potrzebował odrodzenia duchowego i stabilizacji. Pisał: „Rozbicie polityczne było tak głębokie, że wdarło się nawet do Kościoła, wprowadzając weń rozdwojenie i zamieszanie. Umysły, porwane gwałtowną ideą walki, oziębły znacznie dla wiary, której nieraz nadużywano do celów politycznych. Pewien odłam duchowieństwa wplątany został w niewłaściwy sposób w bieg wypadków, tracąc swe wpływy pasterskie. Życie parafialne było na ogół przytłumione, tu i tam chyliło się do upadku i nie działało dość silnie na dusze. Brak ojcowskiej powagi, dobrej szkoły i należytej opieki ze strony władz sprowadziły niebywałe zaniedbanie młodzieży. Nastąpiło rozluźnienie obyczajów. Wzrosło pijaństwo. Poczęła znikać miłość chrześcijańska i uczciwość, a natomiast szerzyły się kradzieże, krwawe rozboje. W obyczajach zaś pewnego odłamu młodszego pokolenia rozpanoszyło się takie zdziczenie, jakiego na Śląsku nie pamiętano, a które, występując bezwstydnie i bezkarnie na ulicach, w pociągu i lokalach, obniżyło poziom moralności, nadając krajowi naszemu wygląd dziki i odrażający, a na lud cały sprowadzając niesławę”.

Praca od podstaw

W takiej sytuacji duchowieństwo nowej diecezji czekała wręcz praca od podstaw; jednoczenie, a nie dzielenie. Na problemy natury moralnej nakładały się bowiem podziały narodowościowe. Niemieccy katolicy z dominującej siły nagle stali się mniejszością i musieli nauczyć się współpracy z polską administracją państwową oraz kościelną. By zapobiec sporom narodowościowym wśród przyszłych duszpasterzy, ks. August Hlond postanowił założyć seminarium duchowne nie w Katowicach, lecz w Krakowie. Administrator apostolski nie zapominał o diecezjanach niemieckich. Listy pasterskie i ważniejsze okólniki duszpasterskie pisał zarówno w języku polskim, jak i niemieckim. Nowo powołany do życia tygodnik „Gość Niedzielny” miał swój niemiecki odpowiednik „Sonntagbote”. W 69 parafiach diecezji regularnie, co tydzień lub co dwa, odprawiano Msze św. w języku niemieckim. Jedną z inicjatyw mających uczyć zgodnego współżycia Polaków i Niemców była budowa katedry. Miała ona stać się wspólnym dziełem wszystkich katolików, niezależnie od różnic społecznych, narodowościowych i politycznych.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..