Proch wezwany do chwały

Ks. Tomasz Jaklewicz Ks. Tomasz Jaklewicz

|

Gość Extra nr 8

publikacja 08.02.2024 00:00

Wielki Post zaczyna się od znaku popiołu i słów: „Pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Słowa przerażające, a przecież prawdziwe. Dołujące? Niekoniecznie, raczej kierujące ku Wielkanocy. Owszem, życie kończy się przepaścią śmierci, ale istnieje drugi brzeg. I jest PRZEJŚCIE nad tą przepaścią.

Wielki Post jest czasem mozolnej wędrówki ku Wielkanocy. Aby go dobrze przeżyć, konieczna jest pokora. Wielki Post jest czasem mozolnej wędrówki ku Wielkanocy. Aby go dobrze przeżyć, konieczna jest pokora.
Karol Porwich /East News

Od razu dopowiedzmy, że to PRZEJŚCIE nie jest osiągalne dla człowieka o własnych siłach. Proch sam z siebie nic nie uczyni. Nie przeskoczy ponad przepaścią śmierci. Przejście, a to dosłownie znaczy słowo „pascha”, jest w Chrystusie. On jest naszą nadzieją, Paschą. A jest nią dlatego, że jako Bóg wkroczył w naszą kruchą ludzką kondycję, przyjął śmiertelne ciało i sam dał się zetrzeć na proch. „Bóg zesłał swego własnego Syna w ciele podobnym do ciała grzesznego” – pisze św. Paweł (Rz 8,3). A Karl Rahner wyostrza to zdanie apostoła: „Możemy powiedzieć, że sam Bóg posypał sobie głowę prochem ziemi, padł swoim obliczem na ziemię, która chciwie i ze złością wchłonęła Jego łzy i krew”.

Słowa: „Prochem jesteś” nie są więc już tylko gorzkim przypomnieniem prawdy o śmierci i przemijaniu. Nabierają nowego sensu. Oznaczają także, że jesteśmy braćmi i siostrami wcielonego Boga, który zstąpił w proch śmierci, aby nas porywać ku górze, ku zmartwychwstaniu, ku niebu. „Chrześcijaństwo wybawia nie od ciała i prochu, i nie z pominięciem ciała i prochu, lecz przez ciało i proch” (K. Rahner). Wielki Post jest czasem mozolnej wędrówki ku Wielkanocy. Aby go dobrze przeżyć, konieczna jest pokora. A w niej zawiera się nie tylko uznanie własnej grzeszności, ale także mądra zgoda na przemijanie, na ból, na samotność, na iluzoryczną wartość wszystkich ziemskich osiągnięć i wędrowanie w ciemności ku światłu. Jeśli uznam moją nicość, zrobię miejsce dla Tego, który jest wszystkim.

Adam,czyli człowiek z prochu ziemi

Liturgiczne słowa wypowiadane w Popielec – „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” – pochodzą z pierwszych stron Księgi Rodzaju. Pan Bóg wypowiada je do Adama tuż po pierwszym grzechu. Człowiek zostaje w ten sposób skonfrontowany z konsekwencjami swojego buntu. Chciał być równy Bogu, chciał sam decydować o dobru i złu, chciał być wolny poza Bogiem i oto teraz widzi, że podejmując taką decyzję, odciął się sam od Źródła, nadpiłował gałąź, na której siedział. „W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” (Rdz 3,19). Te słowa Stwórcy nazywane są nieraz „klątwą Adama”. To jednak nie Bóg wykluczył Adama z raju, ale sam człowiek wybrał wolność, która wydała tak gorzkie owoce. Bóg nie potępia, ale traktuje na serio ludzkie decyzje. I zarazem daje nadzieję, że nie wszystko jest ostatecznie stracone. Człowiek, odrzucając życie w zależności od Boga, wybrał życie poddane władzy własnych i cudzych namiętności, które prędzej czy później wypalą go doszczętnie. Każda ludzka miłość jeśli nie jest zasilana wieczną miłością Boga, wypali się. Zostanie tylko garstka popiołu.

Imię „Adam” kryje w sobie tę prawdę. Bóg mówi, że człowiek po trudzie życia wróci „do ziemi”. Hebrajskie słowo „ziemia” to adamah. Precyzyjniej rzecz ujmując, słowo adamah oznacza glebę, która wydaje rośliny, przynosi owoce. W opisie stworzenia człowieka mowa jest o tym, że Bóg schylił się ku ziemi po adamah i z niej ukształtował Adama. Potem tchnął w jego nozdrza tchnienie życia. Człowiek jest więc prochem, ale takim, który wziął do rąk sam Bóg i ukształtował z niego ludzkie ciało, jak gliniane naczynie. A potem to gliniane naczynie napełnił swoim Duchem, czyli przekazał mu coś z siebie samego. Człowiek jest więc „prochem”, ale napełnionym duchem. Jest istotą cielesno-duchową. Jeśli jednak oddala się od oddechu Boga, jeśli na Boży pocałunek odpowiada pocałunkiem Judasza, wtedy staje się pustą glinianą skorupą.

Każdy z nas jest Adamem. W Biblii hebrajskiej imię Adam oznacza nie tylko pierwszego człowieka. Zdecydowanie dominuje w niej ujęcie kolektywne. A więc imię to oznacza człowieka w ogóle. Wszyscy jesteśmy kuszeni wizją niezależności od Stwórcy w imię jakiegoś pełniejszego człowieczeństwa, w imię wolności, która pozwoli nam samym zbudować szczęście, raj na ziemi wedle zasady „zrób to sam”. Ale to iluzja, która przynosi tragiczne skutki. Bez Boga idziemy w stronę prochu, pozostajemy tylko częścią przyrody i niczym więcej. Dziś wielu taką pomniejszoną wizję ludzkiej natury uważa za jedynie prawdziwą, godną człowieka i zgodną z naukową wiedzą. Dla fizyka, biologa czy chemika jesteśmy tylko cząstką materii. Słowa „pamiętaj, że jesteś prochem…” wypowiadane w kościele w Popielec nie są jednak zimnym stwierdzeniem naukowca, agnostyka, ateisty lub cyniczną przyśpiewką pracownika krematorium, są to słowa Boga Stwórcy, który uświadamia wszystkim Adamom i Ewom, że choć są prochem, to jednak zostali stworzeni do bycia kimś więcej. Jesteśmy prochem spragnionym ducha, zdolnym do niesienia Bożego Tchnienia i przekazywania go innym.

Pokora – fundament wzrostu

W jaki sposób słowa o prochu przekładają się na nasze życie? Jaki mają związek z Wielkim Postem, z pracą nad sobą, z nawróceniem? Najważniejszym moralnym przesłaniem wpisanym w gest posypania głów popiołem jest wezwanie do pokory. Rzecz niezwykle aktualna w kontekście otaczającej nas kultury, która przesycona jest nieznośną pychą. Benedykt XVI wielokrotnie zwracał uwagę, że pycha przenika wiele aspektów nowoczesności. To hybris, czyli zarozumiała samowystarczalność człowieka przypisującego sobie boskie atrybuty i pragnącego być dla siebie bogiem po to, aby stać się panem całego swego życia i wykorzystywać wszystkie możliwości, jakie może ono zaoferować”.

Lekarstwem na tę wszechobecną hybris jest humilitas, czyli pokora. To łacińskie słowo ma ten sam rdzeń, co humus, czyli słowo mające identyczne znaczenie, co hebrajskie adamah. Humus to gleba, ziemia, z której rośliny czerpią swoje żywotne soki, pozwalające im wzrastać. Bycie pokornym to twarde stąpanie po ziemi, to najgłębsza prawda o mnie. Aby rosnąć w człowieczeństwie, nie trzeba budować samemu drabiny do nieba, uciekać w jakieś marzenia o wielkości w kategoriach promowanych przez świat. Pierwszym warunkiem autentycznego duchowego rozwoju jest pokora, czyli zgoda na to, co jest mi dane przez Boga Stwórcę. Zakorzenienie się w sobie, zgoda na siebie, przyjęcie daru własnej osoby. On mnie ulepił jako mężczyznę lub kobietę. On obdarował mnie talentami, które mam rozwinąć. W jakimś sensie jestem wciąż gliną w Jego rękach. On wciąż się pochyla ku mnie, podnosi, daje tchnienie. Tych współrzędnych mojego życia, które zostały mi dane, muszę się trzymać. Zgodzić się na ograniczenia, których sam nie przekroczę. W tych ramach, które zostały mi wyznaczone, mam się zmieścić i stworzyć we współpracy z łaską coś pięknego. Jak pisał św. Jan Paweł II, „zadaniem każdego człowieka jest być twórcą własnego życia: człowiek ma uczynić z niego arcydzieło sztuki”.

Cudowną modlitwą o pokorę jest Psalm 131: „Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!”. Warto wracać do tych słów nie tylko w Wielkim Poście. Działają jak balsam na całe nasze utrudzenie, zagonienie i wszelkie szaleństwa, ku którym ciągnie nas rozedrgany świat.

Biskup Erik Varden z Norwegii w pięknej książce „Przełamana samotność” pisze: „Jeśli pamiętam, że jestem prochem powstałym z prochu, godzę się z tym, jakie jest moje pochodzenie. Decyduję się być tym, czym naprawdę jestem, zarazem dając wyraz swemu pragnieniu, by być czymś więcej. Hiob, zwracając się do swego Stwórcy słowami: »Wspomnij, że ulepiłeś mnie z gliny«, nawiązuje do swego pierwotnego stanu; natychmiast jednak odwołuje się do perspektywy wyznaczonej przez łaskę, zadając pytanie: »W proch mnie znów obracasz?« (Hi 10,9) Choć jestem prochem, nie jestem w stanie znaleźć spoczynku w byciu zaledwie nim, doznałem już bowiem delikatnego dotyku Bożych palców. Bóg ukształtował człowieka na swój obraz, podobnego Jemu (por. Rdz 1,26). Tchnął w niego »tchnienie życia« (Rdz 2,7). Istota ludzka jest prochem powołanym do chwały. Wielkim wyzwaniem jest utrzymanie w sobie tego napięcia. Potrzeba czasu i determinacji, by się z nim pogodzić”.

Wielki Post to czas podtrzymywania lub budzenia w sobie tego twórczego napięcia między naszą kruchością, jakże bolesną niekiedy, a powołaniem do wiecznego Piękna, którego nie pojmujemy, ale instynktownie pragniemy.

Tyle popiołu w tym kościele

W obrzędzie posypania głów popiołem kryje się nie tylko wezwanie do pokory, ale także zaproszenie do wejścia na drogę nawrócenia, przemiany serca, pokuty. Kapłan, posypując nasze głowy popiołem, może użyć także słów: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

W naszym coraz bardziej zsekularyzowanym społeczeństwie Popielec ma się całkiem dobrze. Choć Środa Popielcowa to liturgicznie dzień powszedni, kościoły napełniają się ludźmi, którzy chcą, by ich głowy naznaczył popiół. Nie ma tu żadnych ograniczeń, każdy może wziąć udział w tym wyjątkowym obrzędzie. Popiół jednakowo sypie się na wszystkie głowy: uczone i niewykształcone, te w moherowych beretach i te w aksamitnych kapeluszach, piękne i brzydkie, pełne i puste, wierzące i wątpiące.

Widać potrzebujemy tak radykalnego znaku, przez który powiemy Bogu: „Tak, Panie, jestem grzeszny, słaby, przemijający. Potrzebuję przebaczenia i pokuty. Potrzebuję prawdy, bo zagubiłem się w kłamstwie. Potrzebuję Twojego ognia, bo mój się wypalił. Pragnę odnowy. Daj mi miłość, bo już nie umiem kochać. Bez Ciebie nic nie zdziałam”.

Jest w tym liturgicznym geście, przyznajmy, coś teatralnego. Nie w znaczeniu udawania, taniej inscenizacji, tworzenia pozorów. Dobry teatr zawsze dotyka nerwu życia, wciąga, angażuje, zmusza do zajęcia stanowiska. I tak powinno być z przyjęciem popiołu. Ten znak ma nas poruszyć, zaboleć, upokorzyć, zainicjować drogę ku czemuś lepszemu.

Znakomicie uchwycił ten sens Szymon Babuchowski w wierszu „Popielec”:

 

tyle popiołu w tym kościele

gdzie tylko spojrzysz – proch się ściele

płyną nawami przyszli zmarli

co jeszcze dzisiaj się wydarli

śmierci – spod kosy kół czy raka

choć mieli szansę się załapać

jeszcze są żywi jeszcze idą

ich blade widma ciągle widać

kości przykryte makijażem

peruki szczęki tatuaże

garnitur mięśni suknia skóry –

śpiewają ziemskich prochów chóry

i płynie pył z ich ust otwartych

i tłum się wzbija na proch starty

pod szczyt kostnicy sufit nieba

martwy czy żywy – z nimi śpiewasz

z prochu powstałeś – jeszcze trochę –

nim się obrócisz będziesz prochem

nim coś z istnieniem zdołasz zrobić

pif-paf – pył proch – i już po tobie

popiół imieniem jest człowieka

nawróć się – uwierz – kochaj – czekaj –”.

 

Oto sens Wielkiego Postu. Godząc się na swoją śmiertelność (Memento mori), mamy wyruszyć ku Temu, który może nam dać nieśmiertelność. Musimy zrzucić maski, półprawdy, udawanie, kłamstwa, w których żyjemy na co dzień. Trzeba spojrzeć śmierci w oczy i nabrać odważnego dystansu do tego, co wydaje nam się nieodzowne do życia, a wcale takie nie jest. Trzeba usłyszeć słowa proroka Jonasza: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. Król tego pogańskiego miasta przejął się nimi, „wstał z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele”. I właśnie do pokuty wzywa nas Kościół w Wielkim Poście. „Czas jest krótki” – pisze św. Paweł. I dodaje: „Przemija bowiem postać tego świata”. Umieramy każdego dnia. Sypiemy na głowę popiół, aby nie zapomnieć, że jesteśmy grzeszni i śmiertelni. A naszą jedyną nadzieją jest Ten, który umarł i zmartwychwstał.

Kto dziś przyjmuje z pokorą i wiarą popiół na głowę, ma szansę kiedyś na wieniec wiekuisty. I odwrotnie. Kto dziś sam stroi się w wieńce lub goni za wieńcami, w które stroi go świat, wybiera ostatecznie popiół. Wybierajmy mądrze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.