Jaka jest historyczna data, którą pamięta każdy Polak, bez względu na wiek, nawet obudzony w środku nocy?
Oczywiście Grunwald 1410. Taki też tytuł nosi dokumentalna superprodukcja, która miała premierę w TVP dzień przed kolejną rocznicą sławetnego zwycięstwa. Bo nawet jeśli nie była to najważniejsza bitwa w polskich dziejach, to z pewnością najsłynniejsza, obrosła literaturą, opisana i sfilmowana. No właśnie – jak opowiadać o Grunwaldzie po książce Sienkiewicza i filmie Aleksandra Forda, który widziało w ciągu 60 lat 30 mln Polaków?
W sposób adekwatny do współczesnej percepcji i przyzwyczajeń widza. Skoro kocha on polskie seriale, to może właśnie tą drogą? W filmie „Grunwald 1410” oglądamy bitwę z punktów widzenia trzech najważniejszych uczestników: króla Władysława Jagiełły, księcia Witolda oraz wielkiego mistrza zakonu Ulricha von Jungingena. Narratorami są aktorzy serialu „Korona królów. Jagiellonowie”: Sebastian Skoczeń, Michał Chorosiński i Szymon Nygard. Perspektywa to bardzo ciekawa. Słuchamy opowieści króla, ale i aktora zainteresowanego historią, który nie kryje, kim jest prywatnie. Stara się wprowadzić nas jednocześnie w świat historii i zarazem przybliżyć motywacje oraz rozterki granego przez siebie demiurga tej wielkiej rozgrywki. Bo przecież aktor, ucząc się roli, musi zarazem wejść w skórę postaci, którą – nomen omen – kreuje.
Jest to perspektywa w jakiejś mierze subiektywna. Skoczeń gra w filmie pierwsze skrzypce, podobnie jak Jagiełło pod Grunwaldem. Ale nie mniej ciekawa jest w tym dokumencie perspektywa księcia Witolda. Oprócz aktorów występują tu zawodowi historycy, przybliżający nam kontekst bitwy. Mamy zatem wielość perspektyw, bowiem jednym z komentatorów jest Alfredas Bumblauskas, profesor Uniwersytetu Wileńskiego. Dzięki niemu poznajemy litewski punkt spojrzenia na Grunwald, ciekawe relacje między Jagiełłą i Witoldem, kulisy słynnego manewru, który rozpoczął bitwę. Ale dla widzów i tak najważniejszy jest obraz. O Grunwaldzie powstało wiele filmów dokumentalnych, wszystkie miały ten sam problem: jak zilustrować historyczną opowieść. Pomysł, by wykorzystać zdjęcia z serialu „Korona królów. Jagiellonowie”, sprawił, że uzyskaliśmy „kompatybilność” słowa z obrazem. Dotąd Jagiełło miał dla kilku pokoleń twarz Emila Karewicza, teraz – dzięki sile serialu – zapewne będzie to twarz (ale także interpretacja) Sebastiana Skoczenia. O sile dokumentu decyduje także nowoczesna grafika, pokazująca to, czego w zdjęciach filmowych ująć nie sposób: mapy, ruchy wojsk, topografię… Mamy więc film, który zapewne przez kolejne dekady będzie znakomicie spełniał wszystkie funkcje edukacyjne. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.