ks. Wojciech Pawlina

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

|

GOSC.PL

publikacja 22.05.2021 07:22

Pochodzi z parafii św. Mikołaja w Nowej Rudzie. Studia w świdnickim seminarium ukończył pracą magisterską nt. elementów kultury logicznej na przykładzie wybranych homilii bp. Ignacego Deca.

Wojciech Pawlina Wojciech Pawlina
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Zdecydował się na motto z 2 Listu do Koryntian: „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia”. - To motto ma mi przypominać, że moja posługa, może być dla kogoś spotkaniem z Panem Bogiem. Te słowa mają mnie mobilizować do bardziej wytężonej pracy, aby ktoś nie był pozbawiony przeze mnie łaski Bożej – deklaruje.

Jego mocną stroną są zdolności intelektualne, dlatego w swojej pracy chciałby naprawdę dobrze przygotowywać homilie, by dzielić się z innymi odkryciami ze słowa Bożego. Ważne też jest dla niego piękno liturgii, bo już jako mały chłopiec będąc ministrantem troszczył się o nie.

W kapłaństwie nie chciałby stać się dla kogoś zgorszeniem, bo sam w swoim życiu spotkał wielu dobrych księży. - Często autorytetem stawali się dla mnie księża wikariusze. To rozmowy z nimi i przykład ich życia w pewien sposób zachęcił mnie, aby wstąpić do seminarium. Tam jednak odkryłem rolę proboszcza i bardzo go cenię, bo zawsze służy mądrym słowem czy radą – dodaje.

Na obrazkach natomiast umieścił: św. Wojciech (patron chrztu), Zesłanie Ducha Świętego (prymicje przypadają w ten dzień), św. Mikołaja (patron parafii), Matka Boża Świdnicka (bliski wizerunek), Kazanie na Górze i Figurę św. Anny Samotrzeć z Nowej Rudy (przed seminarium niemal co niedzielę pielgrzymował na Górę św. Anny).

Wspomina też swoje początki. - Pierwsze „symptomy” powołania poczułem już w czasach szkoły podstawowej. Byłem już wtedy ministrantem, i w trakcie jednej z Mszy św. przyszła mi myśl, że też chciałbym odprawić kiedyś Mszę św. W seminarium takie dwa najmocniejsze potwierdzenia wyboru drogi życiowej to koniec drugiego roku oraz rok piąty. Na drugim roku musiałem zdecydować, czy przyjmuję strój duchowny. To był czas kryzysu, ale Pan Bóg pozwolił mi go przejść. Piąty rok też był czasem decyzji, ale bardziej pogłębionym, ponieważ decyzja o przyjęciu święceń diakonatu jest poważniejszą sprawą niż obłóczyny - zauważa.