Inna okupacja

prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek

|

GN 46/2018

publikacja 15.11.2018 00:00

Cesarstwo Niemieckie chciało przesunąć strefę swych wpływów w Europie środkowej, dlatego zgodziło się na ograniczoną autonomię Królestwa Polskiego.

Gen. Hans von Beseler kierował niemiecką administracją okupacyjną w Królestwie Polskim. Gen. Hans von Beseler kierował niemiecką administracją okupacyjną w Królestwie Polskim.
wikimedia

Uniwersytet Śląski

Niemcy nie były zainteresowane daleko idącą ekspansją na wschód w 1914 r., nie szukały tam ani przestrzeni życiowej, ani nawet nie widziały potrzeby angażowania się w konflikty międzypaństwowe, ważne raczej dla ich sojusznika – Austro-Węgier. W Berlinie brak było konkretnego planu dotyczącego Polski, sprawę zostawiano Wiedniowi. Było tylko pewne, że Niemcy chcą maksymalnego osłabienia Rosji.

W roli okupantów

Zwycięstwa Hindenburga w bitwach pod Tannenbergiem i nad jeziorami mazurskimi, a potem powstrzymanie ofensywy rosyjskiej skierowanej na Łódź umożliwiły Niemcom w pierwszym roku wojny zajęcie tylko niewielkiej części Królestwa Polskiego (między innymi Zagłębia Dąbrowskiego i Częstochowy) oraz powołanie do życia Zarządu Cywilnego dla Polski Zaboru Rosyjskiego – i to wywołało po raz pierwszy temat Polski. W prasie w Berlinie nawoływano do zawarcia polsko-niemieckiej przyjaźni (tekst zatytułowano „Polenfreundschaft”). W interesie polskim było, według niemieckiego publicysty, wsparcie Niemiec. Według niego ugodowa polityka rosyjska z początku XX w. i zapowiedź realizacji aspiracji Polaków, co nastąpiło przecież po utopieniu we krwi powstań narodowych, były tylko perfidną grą Petersburga, mającą omamić naiwnych Polaków obietnicami gwarancji językowych i kulturalnych.

„Zbieranina poetów”

Realia niemieckiej polityki kształtowali jednak nie dziennikarze, ale niemieccy politycy. Główna rola początkowo przypadła gubernatorowi gen. Hansowi von Beselerowi. Ten zawodowy oficer, wsławiony zdobyciem twierdzy modlińskiej (Nowogieorgijewskiej), był wychowany w atmosferze przewagi niemieckiego państwa i kultury niemieckiej. Do Polaków miał stosunek protekcjonalny. Już to, że mogli żyć pod zarządem niemieckiej administracji, miało być dla nich wielkim szczęściem i dawać im szansę oderwania się od barbarzyńskiej Rosji. Beseler uważał, że Polacy są jeszcze niezdolni do samodzielnego kierowania państwem. Chciał ich pouczać i wychowywać. Kiedy zaś polscy politycy wyrażali własne zdanie, dąsał się, pomstując, że to nie jest naród, ale jakaś niezrozumiała dla normalnego Niemca „zbieranina poetów!”.

Rekrut potrzebny od zaraz

Przełom w sprawie polskiej nastąpił, kiedy armia niemiecka zaczęła gorączkowo szukać nowych rekrutów. 5 listopada 1916 r. z podpisami obydwu cesarzy, niemieckiego Wilhelma II i austriackiego Franciszka Józefa I, ukazały się dwa tak samo brzmiące manifesty. Zapowiadały utworzenie samodzielnego Królestwa Polskiego z ziem polskich odebranych Rosji, ale bez precyzyjnego określenia granic, tylko z ogólnie zarysowanym ustrojem dziedzicznej monarchii konstytucyjnej. Było oczywiste, że nowe Królestwo Polskie nie obejmie zaboru pruskiego i Śląska. Z dzisiejszej perspektywy, mimo wyraźnie instrumentalnego celu działań Berlina i Wiednia, którym było zdobycie kilkuset tysięcy nowych żołnierzy, dla sprawy polskiej był to przełom. Powstała namiastka polskiej władzy, a także Wojsko Polskie i polskie szkolnictwo.

Nie należy jednak ulec złudzeniu, że państwa centralne chciały odbudować Polskę w jej dawnych granicach. Szef Zarządu Prasowego w Generalnym Gubernatorstwie Georg Cleinow na takie sugestie odpowiadał: „Niemcy nie pozwolą nigdy na taką niepodległą Polskę, w której skład wchodziłaby nawet najdrobniejsza część ziem będących obecnie w naszym posiadaniu, a więc Poznańskie lub Śląsk”.

W prywatnej rozmowie, toczonej w berlińskim pałacu Bellevue na początku 1918 r., kiedy nadal realne wydawało się zwycięstwo niemieckie także na froncie zachodnim, cesarz Wilhelm II stwierdził kategorycznie: „Nowa polska granica musi zostać poprowadzona tak, żeby wprowadziła możliwie niewielu polskich poddanych do Rzeszy Niemieckiej i spowodowała niewielkie tylko korekty graniczne. Do tych ostatnich zaliczam włączenie niewielkich obszarów wokół Będzina i Torunia, żeby w przyszłej wojnie artyleria nieprzyjacielska nie mogła bezpośrednio ostrzeliwać górnośląskich kopalń węgla kamiennego oraz dworca głównego w Toruniu. Wzrost liczby polskich mieszkańców, który wynosiłby w takim przypadku około 100 tys., będziemy musieli wziąć pod uwagę, ale ponad to ani jednej osoby więcej”.

Inna okupacja

Kajzerowskie Niemcy były inne od Niemiec hitlerowskich, co w ostatniej książce na ten temat przekonująco udowadnia niemiecki historyk Stephan Lehnstaedt. Znajdziemy wprawdzie podobieństwa między okupacjami w czasie obydwu wojen światowych: imperializm, rabunkowa eksploatacja zasobów gospodarczych i ludzkich, wprowadzanie własnej administracji okupacyjnej, niekompetencje w prowadzeniu polityki gospodarczej, próby polityki zniemczania. Jednak niemiecki historyk udowodnił jakościową różnicę obydwu systemów, pisząc w zakończeniu swojej pracy: „(…) im dłużej trwała I wojna światowa, tym bardziej była totalna i tym bardziej wydawało się, że trzeba wycisnąć ostatnie siły z okupowanych terytoriów dla tego teraz już możliwego, szybkiego zwycięstwa. Bezpośredniego stosowania przemocy na większą skalę uniknięto jednak wobec ludności cywilnej w obu generalnych gubernatorstwach. To w sposób oczywisty chyba największa różnica w porównaniu do nazistowskiej okupacji podczas II wojny światowej”. To właśnie ta wskazana przez niemieckiego historyka paralela między obydwiema wojnami nie pozwala zapewne ofiarom II wojny światowej, jakimi stali się Polacy, docenić znaczenia polityki niemieckiej dla niepodległości Polski. Cele Cesarstwa Niemieckiego w latach 1914–1918 były wprawdzie także ekspansjonistyczne i imperialne, ale nie miały na celu biologicznej zagłady narodu polskiego, a nawet przyczyniły się do wcześniejszej budowy najważniejszych instytucji Rzeczypospolitej.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.