Z coraz większym rozbawieniem obserwuję opisy skutków programu 500 plus w mediach mainstreamowych. Oto dwa kierunki tych opisów: szukanie patologii oraz płacz nad losem kobiecym.
Oto okazuje się, że rodziny, które otrzymały 500 plus, patologizują się na potęgę. Gdzie nie przeczytać, wszędzie obraz podobny: rodzice piją. Mają teraz za co, więc sporo literków za te stówki... I drugi opis. Czyli zatroskanie o równouprawnienie. Okazuje się (wynika to z opisów medialnych, nie z faktów), że matki wielodzietne masowo „siedzą w domu” (czytaj: pracują w domu, wychowując własne dzieci), bo teraz to im się nie będzie opłacało harowanie za 1600 zł przy trojgu dzieci. Jeśli chodzi o pierwsze opisy. Zapewne takie przypadki się zdarzają, są jednak marginalne. Robienie z nich reprezentatywnego opisu wszystkich rodzin, które korzystają z 500 plus, jest – delikatnie mówiąc – nieuczciwe.
Drugi natomiast opis, matek „siedzących w domu”, których świadczenie pozbawia możliwości pracy za psie pieniądze, nawet nieuczciwością nie da się nazwać. Jest zwyczajnie głupi. Nie znam matki pracującej, która rzuciłaby dobrze płatną pracę. O rzucaniu pracy można mówić tylko tam, gdy jest ona nieopłacalna lub po prostu niszcząca rodzinę. Ale o tych niuansach z pewnością Państwo w mainstreamie nie przeczytają...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.