Na powierzchni Marsa właśnie zakończył swoją misję helikopter Mars Ingenuity. Choć na Czerwonej Planecie jest całkiem sporo ziemskich urządzeń, to jednak jego pozycja jest szczególna.
Sprawa wydaje się prosta, ale taka nie jest. Wybudowanie drona, który autonomicznie potrafił poruszać się w bardzo rzadkiej marsjańskiej atmosferze, nie jest proste. Gdy jest mały, zużywa niewiele energii, ale za to łatwiej psuje się, gdy pomiędzy jego ruchome części wejdzie pył z marsjańskiego gruntu. Gdy jest duży, ryzyko maleje, ale wtedy potrzeba więcej energii. Sprawy nie ułatwia bardzo niska temperatura. W takich warunkach drastycznie spada pojemność akumulatorów. Można je podgrzewać, ale to zużywa energię. Ta pozyskiwana (produkowana, jest) za pomocą fotowoltaicznych ogniw, pod warunkiem jednak, że te nie zostaną zapylone, a helikopter nie przechyli się tak, że przestaną na nie padać słabsze niż na Ziemi promienie słońca. Gdyby panele powiększyć, wtedy ryzyko zapylenia staje się mniejsze a ładowanie szybsze, ale to powoduje, że całe urządzenie zaczyna więcej ważyć, czyli… potrzebuje więcej energii. Pocieszeniem jest fakt, że Mars jest od Ziemi mniej masywny, a to znaczy, że jego przyciąganie jest mniejsze. To oszczędza energię. Choć z drugiej strony niezwykle rzadka marsjańska atmosfera wymaga jej więcej. W końcu jak taki helikopter przetransportować, jak z nim wylądować, żeby go nie uszkodzić? No i tak, jakkolwiek by patrzeć… plecy zawsze będą z tyłu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Na powierzchni Marsa właśnie zakończył swoją misję helikopter Mars Ingenuity. Choć na Czerwonej Planecie jest całkiem sporo ziemskich urządzeń, to jednak jego pozycja jest szczególna.
Sprawa wydaje się prosta, ale taka nie jest. Wybudowanie drona, który autonomicznie potrafił poruszać się w bardzo rzadkiej marsjańskiej atmosferze, nie jest proste. Gdy jest mały, zużywa niewiele energii, ale za to łatwiej psuje się, gdy pomiędzy jego ruchome części wejdzie pył z marsjańskiego gruntu. Gdy jest duży, ryzyko maleje, ale wtedy potrzeba więcej energii. Sprawy nie ułatwia bardzo niska temperatura. W takich warunkach drastycznie spada pojemność akumulatorów. Można je podgrzewać, ale to zużywa energię. Ta pozyskiwana (produkowana, jest) za pomocą fotowoltaicznych ogniw, pod warunkiem jednak, że te nie zostaną zapylone, a helikopter nie przechyli się tak, że przestaną na nie padać słabsze niż na Ziemi promienie słońca. Gdyby panele powiększyć, wtedy ryzyko zapylenia staje się mniejsze a ładowanie szybsze, ale to powoduje, że całe urządzenie zaczyna więcej ważyć, czyli… potrzebuje więcej energii. Pocieszeniem jest fakt, że Mars jest od Ziemi mniej masywny, a to znaczy, że jego przyciąganie jest mniejsze. To oszczędza energię. Choć z drugiej strony niezwykle rzadka marsjańska atmosfera wymaga jej więcej. W końcu jak taki helikopter przetransportować, jak z nim wylądować, żeby go nie uszkodzić? No i tak, jakkolwiek by patrzeć… plecy zawsze będą z tyłu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.