Nowy numer 18/2024 Archiwum
    Nowy numer 18/2024 Archiwum

Jak to na wojence ładnie. Czy lukrowanie realistycznego obrazu wojny jest receptą na dobre kino?

Prawica niezbyt szczelnie cenzurowała scenariusze polskich filmów?

W recenzji „Czerwonych maków” zamieszczonej w jednym z dzienników możemy przeczytać, że „Generalnie film Łukaszewicza (…) zniechęca do udziału w jakichkolwiek działaniach wojennych, które są pokazane jako rzeź i jatka”.

Tytuł tekstu sugeruje, że film w jakiś sposób odnosi się do wojny na Ukrainie i przedstawia „rzeź Polaków na ekranie”. W ostatnim zdaniu swojego tekstu autor wraca do problemu Ukrainy, pytając: „co powiedzą po pokazach »Czerwonych maków« współcześni polscy żołnierze, postawieni w stan gotowości wobec wojny w Ukrainie?”.

Zachować czujność

O filmie już pisałem na łamach naszego tygodnika w tekście „Wzgórze krwi i chwały”, oceniając go pozytywnie. Jest jednym z nielicznych w ostatnim czasie filmów wojennych, w których reżyserowi udało się w sposób przekonujący i w miarę zgodny z faktami nakręcić sceny batalistyczne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Zapisane na później

Pobieranie listy

Jak to na wojence ładnie. Czy lukrowanie realistycznego obrazu wojny jest receptą na dobre kino?

Prawica niezbyt szczelnie cenzurowała scenariusze polskich filmów?

W recenzji „Czerwonych maków” zamieszczonej w jednym z dzienników możemy przeczytać, że „Generalnie film Łukaszewicza (…) zniechęca do udziału w jakichkolwiek działaniach wojennych, które są pokazane jako rzeź i jatka”.

Tytuł tekstu sugeruje, że film w jakiś sposób odnosi się do wojny na Ukrainie i przedstawia „rzeź Polaków na ekranie”. W ostatnim zdaniu swojego tekstu autor wraca do problemu Ukrainy, pytając: „co powiedzą po pokazach »Czerwonych maków« współcześni polscy żołnierze, postawieni w stan gotowości wobec wojny w Ukrainie?”.

Zachować czujność

O filmie już pisałem na łamach naszego tygodnika w tekście „Wzgórze krwi i chwały”, oceniając go pozytywnie. Jest jednym z nielicznych w ostatnim czasie filmów wojennych, w których reżyserowi udało się w sposób przekonujący i w miarę zgodny z faktami nakręcić sceny batalistyczne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..