GN 47/2024 Archiwum

Ekumenizm po Bożemu

O kłótniach między chrześcijanami, wzajemnej podejrzliwości i o działaniu Ducha Świętego wśród wierzących różnych wyznań Dominika Szczawińska rozmawia z profesorem Markiem Kitą.

Na czym polega ekumenizm? – Na pewno nie na mówieniu o ekumenizmie. On dzieje się przy okazji głębokiego przeżywania swojej wiary. Jeśli bardzo głęboko żyję Chrystusem, to nie ma szans, żebym nie zaczął kochać tych, którzy też żyją głęboko Chrystusem. Nawet jeżeli oni w wielu punktach różnią się ode mnie. Jeżeli żyją miłością do Chrystusa, to są moimi braćmi – wyjaśnia prof. Marek Kita.

Ekumenizm nie jest fanaberią? – Nie. Ekumenizm należy do serca chrześcijaństwa, do serca teologii. Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint mówi, że wierzyć w Chrystusa, to pragnąć jedności – mówi teolog. – Nie ma dobrej teologii, która nie jest ekumeniczna, bo Jezus przyszedł, żeby rozproszone dzieci Boże zjednoczyć w jedno. Za to oddał życie. Jezus jest tym, który jednoczy – ludzi z Bogiem i ludzi między sobą.

Często jednak trudno nam katolikom dostrzec dostrzec dobro w tych, którzy nie są w stu procentach z nami, którzy idą inną drogą i którzy w ramach budowania jedności wcale nie chcą przejść do Kościoła Katolickiego. Mamy swoje pomysły na to, jak ma wyglądać jedność. Żeby w nich się nie zagalopować, prof. Marek Kita przywołuje modlitwę Wspólnoty Chemin Neuf. – Prosimy Jezusa o jedność chrześcijan, jakiej On chce i osiągalną przez środki, jakie On wybiera. To nie jest tak, że my wiemy, jak to ma wyglądać – tzn. że wszyscy mają przyjść do nas i wtedy będzie jedność. Nie tak, bo Kościół jest ludem w drodze. Nawet jeśli wierzymy, że mamy komplet środków w tej drodze pomocnych.

Czasem można mieć wrażenie, że podział chrześcijan był do czegoś potrzebny, że paradoksalnie przyczynia się do tego, byśmy jedności nie pomyli z jednolitością. Taką intuicją dzielił się w książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II. Różne wyznania chrześcijańskie pokazują nam rozmaitość, wielorakość i bogactwo Ewangelii. Zobaczenie tego, że oprócz podziału, za którym często szło zło, nienawiść i krzywdy, jest także dobro, i działania Ducha Świętego w innych kościołach wymaga odwagi. – Jeśli ktoś byłby zacietrzewiony antyekumenicznie – zastanawia się teolog – to byłby skłonny twierdzić, że tam nie może działać Bóg, ale tu już się naprawdę ocieramy o grzech przeciw Duchowi Świętemu. Nie możemy zaprzeczać temu, co ewidentnie jest boskie, a przecież widzimy autentyczną świętość u braci i sióstr innych z wyznań. Więc nie możemy zaprzeczyć, że Bóg tam działa.

Co powoduje, że ekumenizm nie przynosi owoców, że traci sens? – To, że się przyzwyczajamy. Warto modlić się, by Chrystus dał nam doświadczyć cierpienia podziału, byśmy nie mieli w nosie tego, że Ciało Chrystusa jest poszarpane.

Wejdź i słuchaj: Więcej podcastów „Gościa Niedzielnego”

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Ekumenizm po Bożemu

O kłótniach między chrześcijanami, wzajemnej podejrzliwości i o działaniu Ducha Świętego wśród wierzących różnych wyznań Dominika Szczawińska rozmawia z profesorem Markiem Kitą.

Na czym polega ekumenizm? – Na pewno nie na mówieniu o ekumenizmie. On dzieje się przy okazji głębokiego przeżywania swojej wiary. Jeśli bardzo głęboko żyję Chrystusem, to nie ma szans, żebym nie zaczął kochać tych, którzy też żyją głęboko Chrystusem. Nawet jeżeli oni w wielu punktach różnią się ode mnie. Jeżeli żyją miłością do Chrystusa, to są moimi braćmi – wyjaśnia prof. Marek Kita.

Ekumenizm nie jest fanaberią? – Nie. Ekumenizm należy do serca chrześcijaństwa, do serca teologii. Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint mówi, że wierzyć w Chrystusa, to pragnąć jedności – mówi teolog. – Nie ma dobrej teologii, która nie jest ekumeniczna, bo Jezus przyszedł, żeby rozproszone dzieci Boże zjednoczyć w jedno. Za to oddał życie. Jezus jest tym, który jednoczy – ludzi z Bogiem i ludzi między sobą.

Często jednak trudno nam katolikom dostrzec dostrzec dobro w tych, którzy nie są w stu procentach z nami, którzy idą inną drogą i którzy w ramach budowania jedności wcale nie chcą przejść do Kościoła Katolickiego. Mamy swoje pomysły na to, jak ma wyglądać jedność. Żeby w nich się nie zagalopować, prof. Marek Kita przywołuje modlitwę Wspólnoty Chemin Neuf. – Prosimy Jezusa o jedność chrześcijan, jakiej On chce i osiągalną przez środki, jakie On wybiera. To nie jest tak, że my wiemy, jak to ma wyglądać – tzn. że wszyscy mają przyjść do nas i wtedy będzie jedność. Nie tak, bo Kościół jest ludem w drodze. Nawet jeśli wierzymy, że mamy komplet środków w tej drodze pomocnych.

Czasem można mieć wrażenie, że podział chrześcijan był do czegoś potrzebny, że paradoksalnie przyczynia się do tego, byśmy jedności nie pomyli z jednolitością. Taką intuicją dzielił się w książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II. Różne wyznania chrześcijańskie pokazują nam rozmaitość, wielorakość i bogactwo Ewangelii. Zobaczenie tego, że oprócz podziału, za którym często szło zło, nienawiść i krzywdy, jest także dobro, i działania Ducha Świętego w innych kościołach wymaga odwagi. – Jeśli ktoś byłby zacietrzewiony antyekumenicznie – zastanawia się teolog – to byłby skłonny twierdzić, że tam nie może działać Bóg, ale tu już się naprawdę ocieramy o grzech przeciw Duchowi Świętemu. Nie możemy zaprzeczać temu, co ewidentnie jest boskie, a przecież widzimy autentyczną świętość u braci i sióstr innych z wyznań. Więc nie możemy zaprzeczyć, że Bóg tam działa.

Co powoduje, że ekumenizm nie przynosi owoców, że traci sens? – To, że się przyzwyczajamy. Warto modlić się, by Chrystus dał nam doświadczyć cierpienia podziału, byśmy nie mieli w nosie tego, że Ciało Chrystusa jest poszarpane.

Wejdź i słuchaj: Więcej podcastów „Gościa Niedzielnego”

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..