Bóg nie zawsze daje proszącemu spokój, ale pokój da na pewno.
Jechałem kiedyś samochodem przez nieznane mi strony na umówione spotkanie. Po drodze zabrałem jakąś kobietę w średnim wieku, która stała na poboczu i machała ręką. – Dokąd pani chce jechać? – zapytałem. – Do pokoju – odpowiedziała. Myślałem, że chodzi jej o dom, tylko tak dziwnie to wyraziła. – Dobrze, to pani mi powie, jak będzie się trzeba zatrzymać – powiedziałem. No i jedziemy. Od słowa do słowa pani zaczęła opowiadać o swojej trudnej sytuacji domowej... Z jej opowieści wyłonił się obraz nędzy i rozpaczy, bardziej chyba moralnej niż materialnej, ale i tej drugiej niczego nie brakowało.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Bóg nie zawsze daje proszącemu spokój, ale pokój da na pewno.
Jechałem kiedyś samochodem przez nieznane mi strony na umówione spotkanie. Po drodze zabrałem jakąś kobietę w średnim wieku, która stała na poboczu i machała ręką. – Dokąd pani chce jechać? – zapytałem. – Do pokoju – odpowiedziała. Myślałem, że chodzi jej o dom, tylko tak dziwnie to wyraziła. – Dobrze, to pani mi powie, jak będzie się trzeba zatrzymać – powiedziałem. No i jedziemy. Od słowa do słowa pani zaczęła opowiadać o swojej trudnej sytuacji domowej... Z jej opowieści wyłonił się obraz nędzy i rozpaczy, bardziej chyba moralnej niż materialnej, ale i tej drugiej niczego nie brakowało.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.