Nowy numer 18/2024 Archiwum
    Nowy numer 18/2024 Archiwum

Choroba jako ćwiczenie

Cierpliwe znoszenie choroby jest realizowaniem życia całkowicie oddanego Bogu.

Nadszedł czas sezonowych infekcji. W ostatnich dniach choruje wielu moich znajomych oraz połowa naszego klasztoru. Chyba można powiedzieć, że ludzie dzielą się na tych, którzy nie lubią chorować, bo źle znoszą nie tylko związany z tym ból, ale przede wszystkim konieczność wstrzymania wszelkich aktywności, oraz na tych, którym zdarza się deklarować, że chętnie by poleżeli, ponieważ czas choroby traktują jako okazję do zwolnienia, odpoczynku. Jedno i drugie podejście jest zrozumiałe. Z jednej strony choroba rzeczywiście potrafi sparaliżować funkcjonowanie nie tylko jednego człowieka, ale i całej rodziny czy – jak w naszym przypadku – wspólnoty. Bywa wtedy testem braterskiej miłości. Z drugiej strony infekcja przechodzona łagodnie jest szansą na kilka dni świętego spokoju. Człowiek nic nie musi robić, bo nikt chwilowo nie ma żadnych oczekiwań wobec niego. W klasztorze nie trzeba nawet wstawać na poranne modlitwy. Z tego względu istnieje niestety pokusa, by traktować chorobę trochę jak „wakacje od Boga” – wtedy jest ona także testem naszej miłości do Stwórcy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Zapisane na później

Pobieranie listy

Choroba jako ćwiczenie

Cierpliwe znoszenie choroby jest realizowaniem życia całkowicie oddanego Bogu.

Nadszedł czas sezonowych infekcji. W ostatnich dniach choruje wielu moich znajomych oraz połowa naszego klasztoru. Chyba można powiedzieć, że ludzie dzielą się na tych, którzy nie lubią chorować, bo źle znoszą nie tylko związany z tym ból, ale przede wszystkim konieczność wstrzymania wszelkich aktywności, oraz na tych, którym zdarza się deklarować, że chętnie by poleżeli, ponieważ czas choroby traktują jako okazję do zwolnienia, odpoczynku. Jedno i drugie podejście jest zrozumiałe. Z jednej strony choroba rzeczywiście potrafi sparaliżować funkcjonowanie nie tylko jednego człowieka, ale i całej rodziny czy – jak w naszym przypadku – wspólnoty. Bywa wtedy testem braterskiej miłości. Z drugiej strony infekcja przechodzona łagodnie jest szansą na kilka dni świętego spokoju. Człowiek nic nie musi robić, bo nikt chwilowo nie ma żadnych oczekiwań wobec niego. W klasztorze nie trzeba nawet wstawać na poranne modlitwy. Z tego względu istnieje niestety pokusa, by traktować chorobę trochę jak „wakacje od Boga” – wtedy jest ona także testem naszej miłości do Stwórcy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..