Nowy numer 49/2023 Archiwum
    Nowy numer 49/2023 Archiwum

Zyski PPL przekładają się na inwestycje

Porty Lotnicze zainwestują w najbliższych latach setki milionów złotych w budowę i modernizację lotnisk. Dzięki dużym zyskom osiąganym od 2016 roku przedsiębiorstwo sfinansuje te zadania z własnych środków.

Największa inwestycja, jaką realizuje Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL), to budowa Portu Lotniczego Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku. Działa tu lotnisko wojskowe, a po wyburzeniu starego, nieczynnego terminala PPL w praktyce budują nowy port cywilny. – Mamy ten komfort, że jesteśmy w stanie lotnisko w Radomiu, chyba jako pierwsze lotnisko regionalne w Polsce, zaprojektować od samego początku, w taki sposób, aby spełniało wszystkie parametry lotniska czarterowego – mówi Mariusz Szpikowski, prezes Portów Lotniczych. Szpikowski zajmuje to stanowisko od stycznia 2016 roku.
W tej chwili ekipy budowlane są obecne na pasie startowym, który wydłużą z 2000 do 2500 metrów i zainstalują nowe urządzenia nawigacyjne oraz zapewniające bezpieczeństwo samolotom. Prace te zostały wycenione na prawie 147 mln zł i zakończą się w drugiej połowie 2020 roku. Dzięki wydłużeniu drogi startowej w Radomiu będą mogły być obsługiwane najpopularniejsze typy samolotów średniego zasięgu, czyli np. Boeing B737 i Airbus A320.

Rozpisany został ponadto przetarg na budowę nowego terminala, który pochłonie zapewne kilkaset milionów złotych. Dokładną kwotę poznamy dopiero po zakończeniu postępowania przetargowego. Umowa z wykonawcą ma być podpisana na początku 2020 roku, a zakończenie robót jest planowane w czwartym kwartale przyszłego roku. Obiekt o powierzchni 30 tys. m2 pozwoli na obsłużenie w ciągu roku 3 mln pasażerów. W terminalu będzie 30 stanowisk check-in, dziewięć – kontroli bezpieczeństwa, po osiem – kontroli dokumentów przy wylotach i przylotach oraz 10 bramek wylotowych i trzy karuzele do odbioru bagażu. – Lotnisko w Radomiu zapewni pasażerom komfortowe warunki obsługi również dzięki strefie handlowej ze sklepami i lokalami gastronomicznymi – mówi Mariusz Szpikowski. Ponadto wokół terminala powstaną parkingi, dworzec autobusowy, będzie też zmodernizowana płyta postojowa i drogi kołowania samolotów.

Port w Radomiu jest budowany z myślą o tym, aby stać się lotniskiem uzupełniającym (komplementarnym) dla Lotniska Chopina w Warszawie, bo na południowe Mazowsze zostanie skierowana część ruchu lotniczego z Okęcia. Do Radomia przeniesione będą loty czarterowe oraz połączenia realizowane przez tanie linie. Okęcie szybko bowiem wyczerpuje swoją przepustowość, w 2018 roku obsłużyło 18 mln pasażerów, w tym roku może być ich o milion więcej. Porty Lotnicze będą modernizować także stołeczne lotnisko (zakres prac i ich wartość są jeszcze przedmiotem analiz), aby mogło przyjmować 25 mln pasażerów rocznie, ale to nie zmienia planów wobec Radomia. To dlatego, że w Warszawie bardzo szybko przybywa pasażerów tranzytowych (w 2018 roku stanowili 30% podróżnych) i Lotnisko Chopina ma szansę stać się ważnym hubem lotniczym w naszej części Europy. Tym bardziej że nasz narodowy przewoźnik PLL LOT i inne linie lotnicze chcą otwierać co roku nowe połączenia międzynarodowe, w tym międzykontynentalne. Z tego też powodu Porty Lotnicze będą rozbudowywać w Warszawie strefę „non Schengen”. – Jeśli Warszawa stanie się ważnym portem przesiadkowym, zyska na tym cały kraj, wzrośnie znaczenie Polski na mapie lotniczej świata i nasza atrakcyjność gospodarcza – zaznacza prezes Szpikowski.

Zgoda udziałowców
Porty Lotnicze zaangażują się finansowo także w przebudowę dwóch innych lotnisk regionalnych: Poznań-Ławica i Szczecin-Goleniów, gdzie w przeciwieństwie do Warszawy i Radomia są mniejszościowym udziałowcem. W Poznaniu za 47 mln zł będzie modernizowany terminal, systemy dbające o bezpieczeństwo pasażerów oraz droga startowa i drogi kołowania. Ma to znacznie poprawić warunki obsługi pasażerów i linii lotniczych, bo Poznań w 2018 roku obsłużył 2,5 mln podróżnych, czyli tyle, ile planowano osiągnąć dopiero w 2020 roku.
Z kolei na podszczecińskim lotnisku za 110 mln zł będzie rozbudowywany terminal, zainstalowane zostaną elementy oznakowania nawigacyjnego ILS CAT II oraz nowe urządzenia do kontroli bezpieczeństwa. Prace te mają potrwać do 2022 roku. Port Szczecin-Goleniów będzie wtedy przygotowany na przyjęcie 1,5 mln pasażerów rocznie – teraz jest ich 600 tysięcy.

Mariusz Szpikowski podkreśla, że decyzje PPL o zainwestowaniu w Poznaniu i Szczecinie to efekt dobrej współpracy z samorządami gminnymi i wojewódzkimi, które są głównymi udziałowcami spółek lotniskowych. Sytuacja ta jest więc zdecydowanie odmienna od tego, co dzieje się w Modlinie, gdzie Porty Lotnicze nie mogą dojść do porozumienia z mazowieckim urzędem marszałkowskim w sprawie dokapitalizowania tego lotniska kwotą 50 mln zł. PPL stoją na stanowisku, że w obecnej sytuacji ekonomicznej dokładanie kolejnych milionów do Modlina nie ma sensu, gdyż zostanie to uznane przez Komisję Europejską za niedozwoloną pomoc publiczną, a wtedy lotnisko stanęłoby przed groźbą bankructwa, bo musiałoby oddać otrzymane pieniądze, na co nie byłoby go stać. O tym, że wsparcie dla Modlina byłoby złamaniem unijnych reguł, świadczy fakt, że lotnisko w Modlinie nie przeszło pozytywnie Testu Prywatnego Inwestora, gdyż to badanie wykazało m.in., że inwestorzy nie mają szans na odzyskanie wyłożonych pieniędzy. Tymczasem lotnisko w Poznaniu taki sam test przeszło pozytywnie i dlatego PPL wyraziły zgodę na dokapitalizowanie wielkopolskiego portu.
Prezes Szpikowski przypomina, że Porty Lotnicze w przeszłości kilka razy zgłaszały propozycję dokapitalizowania Modlina w zamian za objęcie większościowego pakietu udziałów w spółce lotniskowej, gdy sytuacja finansowa lotniska była lepsza niż teraz, ale te propozycje były przez samorząd wojewódzki konsekwentnie odrzucane.

Zarabiamy coraz więcej
Porty Lotnicze będą finansować wspomniane wyżej zadania z własnych środków. – Inwestujemy w bardzo ważną infrastrukturę dla naszego państwa, ale polscy podatnicy nie dołożą do naszych inwestycji ani złotówki – zapewnia Mariusz Szpikowski. Prezes PPL wyjaśnia, że jego przedsiębiorstwo stać na takie wydatki, gdyż sytuacja finansowa przedsiębiorstwa od kilku lat ulega wyraźnej poprawie i nie będzie przesadą stwierdzenie, że nigdy wcześniej Porty Lotnicze nie miały tak dobrych wyników ekonomicznych. Jeszcze w latach 2013–2014 PPL odnotowały łączne straty w wysokości prawie 410 mln zł. W 2015 roku pojawiły się pierwsze zyski w wysokości 139 mln zł, ale dopiero w następnych latach udało się postawić Porty Lotnicze na nogi. W 2016 roku zysk netto wzrósł do prawie 206 mln zł, a w 2017 roku do 272 mln zł. W poprzednim roku Porty Lotnicze miały zysk z podstawowej działalności na poziomie 369 mln zł, ale w raporcie finansowym za 2018 rok PPL musiały wykazać stratę w wysokości 66 mln zł. Strata w praktyce istniała tylko na papierze, gdyż w księgach rachunkowych trzeba było dokonać dużego odpisu w wysokości 539 mln zł. Po stronie strat trzeba było bowiem umieścić operację przekazania za darmo Skarbowi Państwa majątku spółki hotelarskiej Chopin Airport Development, która była podmiotem zależnym Portów Lotniczych i posiadała osiem hoteli, czynnych lub w budowie. Na bazie majątku CAD został utworzony przez rząd Polski Holding Hotelowy.
O tym, że umowa ze Skarbem Państwa nie miała negatywnego wpływu na finanse PPL, świadczą tegoroczne wyniki finansowe przedsiębiorstwa. W okresie od stycznia do sierpnia Porty Lotnicze zarobiły na czysto już 265 mln zł, a więc tegoroczny zysk może się zbliżyć do kwoty 400 mln zł. Mariusz Szpikowski nie zgadza się z opiniami, że wyniki finansowe PPL są związane z większym ruchem lotniczym w Polsce. Zwraca bowiem uwagę na fakt, iż dynamika wzrostu liczby pasażerów i operacji lotniczych jest niższa od dynamiki wzrostu zysków Portów Lotniczych. Ponadto globalne koszty PPL rosną wolniej od przychodów. – Zarabiamy coraz więcej, bo dzięki dobremu zarządzaniu rośnie efektywność Portów Lotniczych – podkreśla prezes Mariusz Szpikowski.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Zapisane na później

Pobieranie listy

Zyski PPL przekładają się na inwestycje

Porty Lotnicze zainwestują w najbliższych latach setki milionów złotych w budowę i modernizację lotnisk. Dzięki dużym zyskom osiąganym od 2016 roku przedsiębiorstwo sfinansuje te zadania z własnych środków.

Największa inwestycja, jaką realizuje Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL), to budowa Portu Lotniczego Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku. Działa tu lotnisko wojskowe, a po wyburzeniu starego, nieczynnego terminala PPL w praktyce budują nowy port cywilny. – Mamy ten komfort, że jesteśmy w stanie lotnisko w Radomiu, chyba jako pierwsze lotnisko regionalne w Polsce, zaprojektować od samego początku, w taki sposób, aby spełniało wszystkie parametry lotniska czarterowego – mówi Mariusz Szpikowski, prezes Portów Lotniczych. Szpikowski zajmuje to stanowisko od stycznia 2016 roku.
W tej chwili ekipy budowlane są obecne na pasie startowym, który wydłużą z 2000 do 2500 metrów i zainstalują nowe urządzenia nawigacyjne oraz zapewniające bezpieczeństwo samolotom. Prace te zostały wycenione na prawie 147 mln zł i zakończą się w drugiej połowie 2020 roku. Dzięki wydłużeniu drogi startowej w Radomiu będą mogły być obsługiwane najpopularniejsze typy samolotów średniego zasięgu, czyli np. Boeing B737 i Airbus A320.

Rozpisany został ponadto przetarg na budowę nowego terminala, który pochłonie zapewne kilkaset milionów złotych. Dokładną kwotę poznamy dopiero po zakończeniu postępowania przetargowego. Umowa z wykonawcą ma być podpisana na początku 2020 roku, a zakończenie robót jest planowane w czwartym kwartale przyszłego roku. Obiekt o powierzchni 30 tys. m2 pozwoli na obsłużenie w ciągu roku 3 mln pasażerów. W terminalu będzie 30 stanowisk check-in, dziewięć – kontroli bezpieczeństwa, po osiem – kontroli dokumentów przy wylotach i przylotach oraz 10 bramek wylotowych i trzy karuzele do odbioru bagażu. – Lotnisko w Radomiu zapewni pasażerom komfortowe warunki obsługi również dzięki strefie handlowej ze sklepami i lokalami gastronomicznymi – mówi Mariusz Szpikowski. Ponadto wokół terminala powstaną parkingi, dworzec autobusowy, będzie też zmodernizowana płyta postojowa i drogi kołowania samolotów.

Port w Radomiu jest budowany z myślą o tym, aby stać się lotniskiem uzupełniającym (komplementarnym) dla Lotniska Chopina w Warszawie, bo na południowe Mazowsze zostanie skierowana część ruchu lotniczego z Okęcia. Do Radomia przeniesione będą loty czarterowe oraz połączenia realizowane przez tanie linie. Okęcie szybko bowiem wyczerpuje swoją przepustowość, w 2018 roku obsłużyło 18 mln pasażerów, w tym roku może być ich o milion więcej. Porty Lotnicze będą modernizować także stołeczne lotnisko (zakres prac i ich wartość są jeszcze przedmiotem analiz), aby mogło przyjmować 25 mln pasażerów rocznie, ale to nie zmienia planów wobec Radomia. To dlatego, że w Warszawie bardzo szybko przybywa pasażerów tranzytowych (w 2018 roku stanowili 30% podróżnych) i Lotnisko Chopina ma szansę stać się ważnym hubem lotniczym w naszej części Europy. Tym bardziej że nasz narodowy przewoźnik PLL LOT i inne linie lotnicze chcą otwierać co roku nowe połączenia międzynarodowe, w tym międzykontynentalne. Z tego też powodu Porty Lotnicze będą rozbudowywać w Warszawie strefę „non Schengen”. – Jeśli Warszawa stanie się ważnym portem przesiadkowym, zyska na tym cały kraj, wzrośnie znaczenie Polski na mapie lotniczej świata i nasza atrakcyjność gospodarcza – zaznacza prezes Szpikowski.

Zgoda udziałowców
Porty Lotnicze zaangażują się finansowo także w przebudowę dwóch innych lotnisk regionalnych: Poznań-Ławica i Szczecin-Goleniów, gdzie w przeciwieństwie do Warszawy i Radomia są mniejszościowym udziałowcem. W Poznaniu za 47 mln zł będzie modernizowany terminal, systemy dbające o bezpieczeństwo pasażerów oraz droga startowa i drogi kołowania. Ma to znacznie poprawić warunki obsługi pasażerów i linii lotniczych, bo Poznań w 2018 roku obsłużył 2,5 mln podróżnych, czyli tyle, ile planowano osiągnąć dopiero w 2020 roku.
Z kolei na podszczecińskim lotnisku za 110 mln zł będzie rozbudowywany terminal, zainstalowane zostaną elementy oznakowania nawigacyjnego ILS CAT II oraz nowe urządzenia do kontroli bezpieczeństwa. Prace te mają potrwać do 2022 roku. Port Szczecin-Goleniów będzie wtedy przygotowany na przyjęcie 1,5 mln pasażerów rocznie – teraz jest ich 600 tysięcy.

Mariusz Szpikowski podkreśla, że decyzje PPL o zainwestowaniu w Poznaniu i Szczecinie to efekt dobrej współpracy z samorządami gminnymi i wojewódzkimi, które są głównymi udziałowcami spółek lotniskowych. Sytuacja ta jest więc zdecydowanie odmienna od tego, co dzieje się w Modlinie, gdzie Porty Lotnicze nie mogą dojść do porozumienia z mazowieckim urzędem marszałkowskim w sprawie dokapitalizowania tego lotniska kwotą 50 mln zł. PPL stoją na stanowisku, że w obecnej sytuacji ekonomicznej dokładanie kolejnych milionów do Modlina nie ma sensu, gdyż zostanie to uznane przez Komisję Europejską za niedozwoloną pomoc publiczną, a wtedy lotnisko stanęłoby przed groźbą bankructwa, bo musiałoby oddać otrzymane pieniądze, na co nie byłoby go stać. O tym, że wsparcie dla Modlina byłoby złamaniem unijnych reguł, świadczy fakt, że lotnisko w Modlinie nie przeszło pozytywnie Testu Prywatnego Inwestora, gdyż to badanie wykazało m.in., że inwestorzy nie mają szans na odzyskanie wyłożonych pieniędzy. Tymczasem lotnisko w Poznaniu taki sam test przeszło pozytywnie i dlatego PPL wyraziły zgodę na dokapitalizowanie wielkopolskiego portu.
Prezes Szpikowski przypomina, że Porty Lotnicze w przeszłości kilka razy zgłaszały propozycję dokapitalizowania Modlina w zamian za objęcie większościowego pakietu udziałów w spółce lotniskowej, gdy sytuacja finansowa lotniska była lepsza niż teraz, ale te propozycje były przez samorząd wojewódzki konsekwentnie odrzucane.

Zarabiamy coraz więcej
Porty Lotnicze będą finansować wspomniane wyżej zadania z własnych środków. – Inwestujemy w bardzo ważną infrastrukturę dla naszego państwa, ale polscy podatnicy nie dołożą do naszych inwestycji ani złotówki – zapewnia Mariusz Szpikowski. Prezes PPL wyjaśnia, że jego przedsiębiorstwo stać na takie wydatki, gdyż sytuacja finansowa przedsiębiorstwa od kilku lat ulega wyraźnej poprawie i nie będzie przesadą stwierdzenie, że nigdy wcześniej Porty Lotnicze nie miały tak dobrych wyników ekonomicznych. Jeszcze w latach 2013–2014 PPL odnotowały łączne straty w wysokości prawie 410 mln zł. W 2015 roku pojawiły się pierwsze zyski w wysokości 139 mln zł, ale dopiero w następnych latach udało się postawić Porty Lotnicze na nogi. W 2016 roku zysk netto wzrósł do prawie 206 mln zł, a w 2017 roku do 272 mln zł. W poprzednim roku Porty Lotnicze miały zysk z podstawowej działalności na poziomie 369 mln zł, ale w raporcie finansowym za 2018 rok PPL musiały wykazać stratę w wysokości 66 mln zł. Strata w praktyce istniała tylko na papierze, gdyż w księgach rachunkowych trzeba było dokonać dużego odpisu w wysokości 539 mln zł. Po stronie strat trzeba było bowiem umieścić operację przekazania za darmo Skarbowi Państwa majątku spółki hotelarskiej Chopin Airport Development, która była podmiotem zależnym Portów Lotniczych i posiadała osiem hoteli, czynnych lub w budowie. Na bazie majątku CAD został utworzony przez rząd Polski Holding Hotelowy.
O tym, że umowa ze Skarbem Państwa nie miała negatywnego wpływu na finanse PPL, świadczą tegoroczne wyniki finansowe przedsiębiorstwa. W okresie od stycznia do sierpnia Porty Lotnicze zarobiły na czysto już 265 mln zł, a więc tegoroczny zysk może się zbliżyć do kwoty 400 mln zł. Mariusz Szpikowski nie zgadza się z opiniami, że wyniki finansowe PPL są związane z większym ruchem lotniczym w Polsce. Zwraca bowiem uwagę na fakt, iż dynamika wzrostu liczby pasażerów i operacji lotniczych jest niższa od dynamiki wzrostu zysków Portów Lotniczych. Ponadto globalne koszty PPL rosną wolniej od przychodów. – Zarabiamy coraz więcej, bo dzięki dobremu zarządzaniu rośnie efektywność Portów Lotniczych – podkreśla prezes Mariusz Szpikowski.

« 1 »