GN 47/2024 Archiwum

Powszechny

Po pierwszej modlitwie „Regina Coeli” odmówionej przez Benedykta XVI niektórzy sprawozdawcy telewizyjni żałowali, że tym razem Papież nie powiedział kilku słów po polsku.

Nie zauważyli natomiast, że nie powiedział też ani słowa po niemiecku. Czy fakt, że po Polaku na tronie Piotrowym zasiadł Niemiec, jeszcze nie przemówił do nas dostatecznie mocno? Czy to za mała lekcja powszechności Kościoła? Mam nadzieję, że jest to bardziej problem sprawozdawców telewizyjnych niż odczuć polskich katolików. Trudno przy tym nie zauważyć, że w naszej diecezji ten fakt nabiera wyjątkowego znaczenia. Nie ma przecież drugiego takiego miejsca w Kościele powszechnym, gdzie dziedzictwo kultury polskiej i niemieckiej istnieje i splata się w tak wielkim stopniu. Czy miałby to być tylko powód do dumy, że znowu mamy „naszego” Papieża? Myślę podniośle, że przede wszystkim jest to dla nas nowe zobowiązanie. Nasi lokalni politycy jeszcze tego nie pojęli. Zostawmy ich jednak, pomyślmy za to na własny, osobisty rachunek czy wobec tej wielkiej, w pewnym stopniu niepojętej rzeczywistości duchowej, którą przeżywaliśmy w kwietniu, nie powinniśmy zastanowić się nad hierarchią wartości ściśle narodowych i uniwersalnych? Upraszczając: co jest dla nas ważniejsze – to, że jestem Polakiem albo Niemcem, czy też to, że jestem katolikiem? Moim zdaniem, jest to kwestia istotniejsza dla jakości naszego chrześcijaństwa niż publiczne rozliczanie duchownych z tego, co zawierają ich esbeckie teczki.

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Powszechny

Po pierwszej modlitwie „Regina Coeli” odmówionej przez Benedykta XVI niektórzy sprawozdawcy telewizyjni żałowali, że tym razem Papież nie powiedział kilku słów po polsku.

Nie zauważyli natomiast, że nie powiedział też ani słowa po niemiecku. Czy fakt, że po Polaku na tronie Piotrowym zasiadł Niemiec, jeszcze nie przemówił do nas dostatecznie mocno? Czy to za mała lekcja powszechności Kościoła? Mam nadzieję, że jest to bardziej problem sprawozdawców telewizyjnych niż odczuć polskich katolików. Trudno przy tym nie zauważyć, że w naszej diecezji ten fakt nabiera wyjątkowego znaczenia. Nie ma przecież drugiego takiego miejsca w Kościele powszechnym, gdzie dziedzictwo kultury polskiej i niemieckiej istnieje i splata się w tak wielkim stopniu. Czy miałby to być tylko powód do dumy, że znowu mamy „naszego” Papieża? Myślę podniośle, że przede wszystkim jest to dla nas nowe zobowiązanie. Nasi lokalni politycy jeszcze tego nie pojęli. Zostawmy ich jednak, pomyślmy za to na własny, osobisty rachunek czy wobec tej wielkiej, w pewnym stopniu niepojętej rzeczywistości duchowej, którą przeżywaliśmy w kwietniu, nie powinniśmy zastanowić się nad hierarchią wartości ściśle narodowych i uniwersalnych? Upraszczając: co jest dla nas ważniejsze – to, że jestem Polakiem albo Niemcem, czy też to, że jestem katolikiem? Moim zdaniem, jest to kwestia istotniejsza dla jakości naszego chrześcijaństwa niż publiczne rozliczanie duchownych z tego, co zawierają ich esbeckie teczki.

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..