Media opisują dziś historię rzekomego molestowania seksualnego, którego miał dopuścić się kard. Henryk Gulbinowicz. Archidiecezja Wrocławska zajęła się sprawą i ją wyjaśnia.
Jak mówi nam rzecznik prasowy archidiecezji wrocławskiej ks. dr Rafał Kowalski, zawiadomienie o domniemanym przestępstwie, którego miał się dopuścić kard. H. Gulbinowicz w 1989 r. na 15-letnim uczniu z Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy, dotarło w postaci... mema internetowego.
- Mimo formy, nasza reakcja była natychmiastowa, bo każde zgłoszenie traktujemy poważnie. Na wiadomość odpowiedział ks. Bartosz Trojanowski, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji wrocławskiej, który zaproponował wszelką pomoc. Odpisał, że żadnej pomocy Kościół nie może mu udzielić - mówi.
Ks. Kowalski podkreśla, że zaskakujący jest fakt, że mężczyzna z wielką dokładnością całą korespondencję publikuje na Facebooku. - Mamy wrażenie, że robione jest z tego przedstawienie, a nam nie zależy na przedstawieniu, a na wyjaśnieniu sprawy. W związku z tym zaprosiliśmy go, by złożył oficjalne zawiadomienie i wyjaśnienia. Odpowiedział, że tego nie zrobi i polecił nam kontakt z fundacją "Nie lękajcie się" - dodaje.
Rzecznik prasowy zaznacza, że na tym etapie sprawy niezbędne są pewne wyjaśnienia. - Fundacja nie przekaże nam szczegółów dotyczących spotkania, o które oskarża księdza kardynała. Dlatego prowadzone przez nas postępowanie jest bardzo utrudnione. Sprawa jest wyjaśniana.
Media opisują dziś historię rzekomego molestowania seksualnego, którego miał dopuścić się kard. Henryk Gulbinowicz. Archidiecezja Wrocławska zajęła się sprawą i ją wyjaśnia.
Jak mówi nam rzecznik prasowy archidiecezji wrocławskiej ks. dr Rafał Kowalski, zawiadomienie o domniemanym przestępstwie, którego miał się dopuścić kard. H. Gulbinowicz w 1989 r. na 15-letnim uczniu z Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy, dotarło w postaci... mema internetowego.
- Mimo formy, nasza reakcja była natychmiastowa, bo każde zgłoszenie traktujemy poważnie. Na wiadomość odpowiedział ks. Bartosz Trojanowski, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w archidiecezji wrocławskiej, który zaproponował wszelką pomoc. Odpisał, że żadnej pomocy Kościół nie może mu udzielić - mówi.
Ks. Kowalski podkreśla, że zaskakujący jest fakt, że mężczyzna z wielką dokładnością całą korespondencję publikuje na Facebooku. - Mamy wrażenie, że robione jest z tego przedstawienie, a nam nie zależy na przedstawieniu, a na wyjaśnieniu sprawy. W związku z tym zaprosiliśmy go, by złożył oficjalne zawiadomienie i wyjaśnienia. Odpowiedział, że tego nie zrobi i polecił nam kontakt z fundacją "Nie lękajcie się" - dodaje.
Rzecznik prasowy zaznacza, że na tym etapie sprawy niezbędne są pewne wyjaśnienia. - Fundacja nie przekaże nam szczegółów dotyczących spotkania, o które oskarża księdza kardynała. Dlatego prowadzone przez nas postępowanie jest bardzo utrudnione. Sprawa jest wyjaśniana.