Nowy numer 20/2024 Archiwum
    Nowy numer 20/2024 Archiwum

Zwij mnie Królową Polską

Jak ten 18-letni chłopak umierał! Cały Rzym i cała Polska były tym poruszone. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, do czego doprowadził po śmierci.

Wkrótce złożył śluby zakonne. Ten młody, stanowczy chłopak był od dzieciństwa bardzo maryjny. Był blisko Matki Bożej. Właśnie z nią – i ze świętą Barbarą – były związane jego pierwsze wizje mistyczne. Doszło do nich w czasach szkolnych w Wiedniu. Maryja ufnie podała mu Dzieciątko. Zachęciła go też, żeby wstąpił do jezuitów. Stanisław do końca życia nie rozstawał się z różańcem. Jeden z profesorów teologii, ojciec Emanuel Saa, wspominał po śmierci Stanisława, jak kiedyś spacerował z nim po Rzymie. Profesor pytał, co Staszek sądzi o zbliżającej się uroczystości Wniebowzięcia. Polak na to, po krótkim namyśle: „Wierzę, że dla Swej Matki Bóg stworzył specjalną chwałę”. Później, przyciszonym głosem, dodał: „Spodziewam się, że w tym roku już w niebie będę świętował Wniebowzięcie”. Profesor zapytał jeszcze, niby niedowierzając, czy Staszek kocha Matkę Najświętszą. Młody Polak odpowiedział: „Czy ją kocham? Ojcze, przecież to Matka moja”. Stanisław mówił też kolegom, że Wniebowzięcie jest w niebie wspaniale świętowane. I że za kilka dni on też będzie je tam obchodził. Kilka dni później, 10 sierpnia 1568 r., Stanisław nagle zachorował na malarię. 14 sierpnia w nocy zaczął konać. Umierał wręcz pogodnie, choć z ust sączyła mu się krew. Mówił, że ufa Bożemu miłosierdziu. W pewnym momencie jego twarz rozjaśniła się tajemniczym blaskiem. Kiedy przyjaciele zaczęli dopytywać, czego sobie życzy, Stanisław odpowiedział, że przyszła po niego Matka Boża. Świadkowie zorientowali się, że umarł, dopiero wtedy, gdy na podsunięty mu obrazek Maryi nie zareagował już uśmiechem. Okazało się, że właśnie minęła północ 15 sierpnia. Cały Rzym był przejęty sposobem, w jaki Stanisław odszedł z tego świata. Najbardziej przejęci byli jego współbracia, jezuici. Stanisław i Królowa Jednym z nich był Włoch Juliusz Mancinelli. Został później wielkim misjonarzem, przeszedł pieszo z Ewangelią dużą część Azji i Afryki. Miał opinię proroka i cudotwórcy, a tam, gdzie przybywał, dochodziło często do licznych nawróceń. Ma tytuł sługi Bożego. 14 sierpnia 1608 r. w Neapolu, w wigilię Wniebowzięcia i 40. rocznicy śmierci Stanisława, zatopiony w modlitwie ojciec Mancinelli zobaczył Matkę Bożą. Widział też klęczącego u stóp Maryi Staszka Kostkę. Zapewne działo się to w klasztorze jezuitów Gesù Nuovo.

Juliusz zapytał Maryję, jakim tytułem mógłby Ją uczcić. Według księdza Józefa Orchowskiego, autora książki „Modlitewnik. Różańcowe Jerycha”, Matka Boża odpowiedziała: „A czemu Mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie”. Ojciec Mancinelli zawołał z zapałem: „Królowo Polski Wniebowzięta!”. Matka Boża wskazała jeszcze na Stanisława i powiedziała, że jemu Juliusz zawdzięcza to objawienie. Ojciec Mancinelli napisał o tej wizji do polskich jezuitów, a w 1610 r. przyjechał do Polski, żeby o niej osobiście opowiedzieć. Kiedy odprawiał Mszę św. na Wawelu, wizja powtórzyła się. Po raz trzeci Maryja przedstawiła się o. Juliuszowi jako Królowa Polski w 1617 r., rok przed jego śmiercią. Katolik nie ma obowiązku wierzyć w objawienia prywatne. A jednak ta historia ma w sobie coś, co magnetycznie przyciąga uwagę. Fascynujące jest, że to wcale nie Polacy w swoim geniuszu wpadli na pomysł, żeby obwołać Matkę Bożą Królową Polski. To sama Maryja osobiście poprosiła, żeby Ją tak tytułować. I powiedziała o tym cudzoziemcowi prawie dwa tysiące kilometrów od granic Polski... Gdyby takie przesłanie głosił Polak, łatwiej byłoby mu zarzucić, że sam je sobie wymyślił.

Wieść, że Matka Boża chce być nazywana Królową Polski, szybko obiegła Rzeczpospolitą. To z powodu wdzięczności za Jej królowanie Polacy zawiesili ogromną koronę na wieży kościoła Mariackiego w Krakowie. Można ją podziwiać do dzisiaj. I to stąd obrazy Maryi z polskim orłem na piersi – jeden z nich wisi w sanktuarium w Licheniu. To dlatego też król Jan Kazimierz w czasie potopu szwedzkiego w 1656 r. oficjalnie nazwał Matkę Bożą Królową Korony Polskiej. Świadomość, że Mariam z Nazaretu jest Królową Polski, kształtuje postawy wszystkich pokoleń Polaków od początku XVII wieku do teraz. Nawet jeśli dzisiaj tylko niektórzy Polacy są tym szczerze przejęci, to ma to wpływ na nas wszystkich. A zawdzięczamy to chłopakowi o imieniu Stanisław, który zmarł jako 18-latek i, zdawałoby się, niczego wielkiego w życiu nie zdążył dokonać.•

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Zapisane na później

Pobieranie listy

Zwij mnie Królową Polską

Jak ten 18-letni chłopak umierał! Cały Rzym i cała Polska były tym poruszone. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, do czego doprowadził po śmierci.

Wkrótce złożył śluby zakonne. Ten młody, stanowczy chłopak był od dzieciństwa bardzo maryjny. Był blisko Matki Bożej. Właśnie z nią – i ze świętą Barbarą – były związane jego pierwsze wizje mistyczne. Doszło do nich w czasach szkolnych w Wiedniu. Maryja ufnie podała mu Dzieciątko. Zachęciła go też, żeby wstąpił do jezuitów. Stanisław do końca życia nie rozstawał się z różańcem. Jeden z profesorów teologii, ojciec Emanuel Saa, wspominał po śmierci Stanisława, jak kiedyś spacerował z nim po Rzymie. Profesor pytał, co Staszek sądzi o zbliżającej się uroczystości Wniebowzięcia. Polak na to, po krótkim namyśle: „Wierzę, że dla Swej Matki Bóg stworzył specjalną chwałę”. Później, przyciszonym głosem, dodał: „Spodziewam się, że w tym roku już w niebie będę świętował Wniebowzięcie”. Profesor zapytał jeszcze, niby niedowierzając, czy Staszek kocha Matkę Najświętszą. Młody Polak odpowiedział: „Czy ją kocham? Ojcze, przecież to Matka moja”. Stanisław mówił też kolegom, że Wniebowzięcie jest w niebie wspaniale świętowane. I że za kilka dni on też będzie je tam obchodził. Kilka dni później, 10 sierpnia 1568 r., Stanisław nagle zachorował na malarię. 14 sierpnia w nocy zaczął konać. Umierał wręcz pogodnie, choć z ust sączyła mu się krew. Mówił, że ufa Bożemu miłosierdziu. W pewnym momencie jego twarz rozjaśniła się tajemniczym blaskiem. Kiedy przyjaciele zaczęli dopytywać, czego sobie życzy, Stanisław odpowiedział, że przyszła po niego Matka Boża. Świadkowie zorientowali się, że umarł, dopiero wtedy, gdy na podsunięty mu obrazek Maryi nie zareagował już uśmiechem. Okazało się, że właśnie minęła północ 15 sierpnia. Cały Rzym był przejęty sposobem, w jaki Stanisław odszedł z tego świata. Najbardziej przejęci byli jego współbracia, jezuici. Stanisław i Królowa Jednym z nich był Włoch Juliusz Mancinelli. Został później wielkim misjonarzem, przeszedł pieszo z Ewangelią dużą część Azji i Afryki. Miał opinię proroka i cudotwórcy, a tam, gdzie przybywał, dochodziło często do licznych nawróceń. Ma tytuł sługi Bożego. 14 sierpnia 1608 r. w Neapolu, w wigilię Wniebowzięcia i 40. rocznicy śmierci Stanisława, zatopiony w modlitwie ojciec Mancinelli zobaczył Matkę Bożą. Widział też klęczącego u stóp Maryi Staszka Kostkę. Zapewne działo się to w klasztorze jezuitów Gesù Nuovo.

Juliusz zapytał Maryję, jakim tytułem mógłby Ją uczcić. Według księdza Józefa Orchowskiego, autora książki „Modlitewnik. Różańcowe Jerycha”, Matka Boża odpowiedziała: „A czemu Mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie”. Ojciec Mancinelli zawołał z zapałem: „Królowo Polski Wniebowzięta!”. Matka Boża wskazała jeszcze na Stanisława i powiedziała, że jemu Juliusz zawdzięcza to objawienie. Ojciec Mancinelli napisał o tej wizji do polskich jezuitów, a w 1610 r. przyjechał do Polski, żeby o niej osobiście opowiedzieć. Kiedy odprawiał Mszę św. na Wawelu, wizja powtórzyła się. Po raz trzeci Maryja przedstawiła się o. Juliuszowi jako Królowa Polski w 1617 r., rok przed jego śmiercią. Katolik nie ma obowiązku wierzyć w objawienia prywatne. A jednak ta historia ma w sobie coś, co magnetycznie przyciąga uwagę. Fascynujące jest, że to wcale nie Polacy w swoim geniuszu wpadli na pomysł, żeby obwołać Matkę Bożą Królową Polski. To sama Maryja osobiście poprosiła, żeby Ją tak tytułować. I powiedziała o tym cudzoziemcowi prawie dwa tysiące kilometrów od granic Polski... Gdyby takie przesłanie głosił Polak, łatwiej byłoby mu zarzucić, że sam je sobie wymyślił.

Wieść, że Matka Boża chce być nazywana Królową Polski, szybko obiegła Rzeczpospolitą. To z powodu wdzięczności za Jej królowanie Polacy zawiesili ogromną koronę na wieży kościoła Mariackiego w Krakowie. Można ją podziwiać do dzisiaj. I to stąd obrazy Maryi z polskim orłem na piersi – jeden z nich wisi w sanktuarium w Licheniu. To dlatego też król Jan Kazimierz w czasie potopu szwedzkiego w 1656 r. oficjalnie nazwał Matkę Bożą Królową Korony Polskiej. Świadomość, że Mariam z Nazaretu jest Królową Polski, kształtuje postawy wszystkich pokoleń Polaków od początku XVII wieku do teraz. Nawet jeśli dzisiaj tylko niektórzy Polacy są tym szczerze przejęci, to ma to wpływ na nas wszystkich. A zawdzięczamy to chłopakowi o imieniu Stanisław, który zmarł jako 18-latek i, zdawałoby się, niczego wielkiego w życiu nie zdążył dokonać.•

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..