– Dla każdego człowieka to jest inne doświadczenie, chociaż określane jednym słowem: żałoba – mówi ks. Tomasz Kosewski, dyrektor Domu Hospicyjnego Caritas im. św. Józefa w Sopocie.
W szafie pani Zofii nadal wiszą rzeczy męża. W przedpokoju można znaleźć jego płaszcze, a w biblioteczce zapiski. – Żal mi się tego pozbywać. Trochę rozdałam rodzinie, część córka przekazała potrzebującym, ale nie wszystko. To moje pamiątki po nim – tłumaczy emerytka.
Pan Stanisław odszedł nagle. – To był zawał. Wyszłam na chwilę z pokoju po zupę do kuchni, mąż jadł zawsze w swoim ulubionym fotelu. Po obiedzie mieliśmy iść na działkę – lubił pracę na świeżym powietrzu. Kiedy wróciłam do pokoju, siedział nieruchomo ze spuszczoną głową – wspomina wdowa. Wezwała pogotowie, ale było już za późno. – Jedyne, co mnie w tej sytuacji pociesza, to fakt, że odszedł w domu – wśród rzeczy, które znał i kochał – dodaje pani Zosia.
Pierwszy rok bez męża był dla wdowy prawdziwym wyzwaniem. – Początkowo trudno mi było uwierzyć, że nie wróci. Staszek często wyjeżdżał w delegacje albo pomóc siostrom. Czasami nie było go nawet miesiąc. I kiedy umarł, zdawało mi się czasem, że słyszę, jak przekręca klucz w drzwiach, wchodzi do domu, odwiesza płaszcz… – mówi emerytka.
Niewiara w odejście zamieniła się w złość – na Boga, ludzi, a nawet męża. – Byłam zła, że mnie zostawił. Dopiero co przeszedł na emeryturę. Mieliśmy plany – w końcu czas dla siebie, bo dzieci dawno poszły na swoje. A on mnie zostawił – opowiada. Pani Zofia tłumaczy, że ze stratą męża nie pogodziła się nigdy, ale po pewnym czasie zdołała nauczyć się życia na nowo. – Dawniej dławił mnie żal na każde wspomnienie Staszka. Teraz umiem się już śmiać z naszych dobrych chwil, bo takich pamiętam najwięcej. Myślę, że gdybym wcześniej zaczęła o nim mówić otwarcie zamiast chować wszystko w środku, szybciej uporałabym się z żałobą – dodaje.
Ks. Tomasz Kosewski podkreśla, że czas po stracie przeżywany jest w indywidualny sposób. – Dla każdego człowieka to jest inne doświadczenie. Wynika to z emocji oraz więzi, które towarzyszyły nam w relacjach z osobą, która odeszła – mówi. Dyrektor dodaje, że wsparcie w żałobie jest bardzo ważne. Dlatego od kilku lat w sopockim hospicjum realizowane są spotkania poświęcone różnym aspektom przeżywania czasu odejścia.
Mają one podwójny wymiar. Pierwszy to duchowy – związany z modlitwą. – W ostatni czwartek miesiąca w trakcie wspólnej Eucharystii spotykają się osoby, których bliscy odeszli w danym miesiącu w hospicjum – wyjaśnia ks. Tomasz Kosewski. Drugi wymiar jest bardzo ludzki. – Bazuje na emocjach i przeżyciach. Tu z dużą pomocą przychodzą nasze psycholożki, które organizują spotkania otwarte dla osób przeżywających żałobę a niezwiązanych z naszym hospicjum – wyjaśnia dyrektor.
Poznanie kontekstu żałoby, związanych z nią trudności i emocji pomaga uporządkować codzienność i na nowo się w niej odnaleźć. Spotkania odbywają się w każdy drugi poniedziałek miesiąca.
– Każdorazowo proponujemy naszym uczestnikom inną przewodnią myśl, która dotyka różnych wymiarów naszej osobowości oraz codzienności – dodaje ks. T. Kosewski. Ostatni temat brzmiał: „By iść dalej…” i był próbą wyjaśnienia, że każdy przeżywa czas po stracie bliskiej osoby na swój sposób.
Psycholog Justyna Janiszewska tłumaczy, że doświadczając straty, wiele osób mówi o uczuciu pustki, wybuchach silnych emocji, a także stanach depresyjnych, które wiążą się z żałobą. – Staramy się przybliżać to, co zachodzi w człowieku po utracie kogoś bliskiego – wyjaśnia J. Janiszewska. Psycholog dodaje, że żałoba jest bardzo ważnym czasem, który jest nam potrzebny, aby móc pójść dalej.
– Wyobraźmy sobie, że dwoje ludzi żyje ze sobą bardzo długo. Ich światy się przenikają, przejmują od siebie pewne zachowania czy nawyki. W pewnym momencie jedno z nich umiera. Drugie, aby móc dalej żyć, musi przeżyć żałobę, która ma za zadanie uzupełnić pustkę – wyjaśnia J. Janiszewska. To wszystko po to, byśmy nauczyli się funkcjonować w zmienionych warunkach.
– Nasza rzeczywistość nigdy już nie będzie taka sama, ale po pewnym czasie powinno udać się dopełnić tę brakującą część nas. W trakcie spotkań nie pracujemy nad tym, żeby zapomnieć, ale nauczyć się żyć na nowo – mówi.
Momenty krytyczne mogą pojawić się, kiedy robimy coś po raz pierwszy bez osoby, która odeszła. – Siadamy do wigilijnego stołu, obchodzimy urodziny, robimy rzeczy, które nie należały do naszych obowiązków. To może wywołać silne emocje, czasami nawet złość, ale nie należy wstydzić się tych uczuć, bo każdy ma prawo przejść żałobę na swój indywidualny sposób – wyjaśnia.
Spotkania wsparcia w żałobie odbywają się w Domu Hospicyjnym Caritas im. św. Józefa w Sopocie przy Alei Niepodległości 632. Najbliższe już 9 kwietnia. Wstęp jest wolny. Do udziału zaproszone są osoby, które doświadczyły straty bądź te, które chciałby je wspomagać.
– Dla każdego człowieka to jest inne doświadczenie, chociaż określane jednym słowem: żałoba – mówi ks. Tomasz Kosewski, dyrektor Domu Hospicyjnego Caritas im. św. Józefa w Sopocie.
W szafie pani Zofii nadal wiszą rzeczy męża. W przedpokoju można znaleźć jego płaszcze, a w biblioteczce zapiski. – Żal mi się tego pozbywać. Trochę rozdałam rodzinie, część córka przekazała potrzebującym, ale nie wszystko. To moje pamiątki po nim – tłumaczy emerytka.
Pan Stanisław odszedł nagle. – To był zawał. Wyszłam na chwilę z pokoju po zupę do kuchni, mąż jadł zawsze w swoim ulubionym fotelu. Po obiedzie mieliśmy iść na działkę – lubił pracę na świeżym powietrzu. Kiedy wróciłam do pokoju, siedział nieruchomo ze spuszczoną głową – wspomina wdowa. Wezwała pogotowie, ale było już za późno. – Jedyne, co mnie w tej sytuacji pociesza, to fakt, że odszedł w domu – wśród rzeczy, które znał i kochał – dodaje pani Zosia.
Pierwszy rok bez męża był dla wdowy prawdziwym wyzwaniem. – Początkowo trudno mi było uwierzyć, że nie wróci. Staszek często wyjeżdżał w delegacje albo pomóc siostrom. Czasami nie było go nawet miesiąc. I kiedy umarł, zdawało mi się czasem, że słyszę, jak przekręca klucz w drzwiach, wchodzi do domu, odwiesza płaszcz… – mówi emerytka.
Niewiara w odejście zamieniła się w złość – na Boga, ludzi, a nawet męża. – Byłam zła, że mnie zostawił. Dopiero co przeszedł na emeryturę. Mieliśmy plany – w końcu czas dla siebie, bo dzieci dawno poszły na swoje. A on mnie zostawił – opowiada. Pani Zofia tłumaczy, że ze stratą męża nie pogodziła się nigdy, ale po pewnym czasie zdołała nauczyć się życia na nowo. – Dawniej dławił mnie żal na każde wspomnienie Staszka. Teraz umiem się już śmiać z naszych dobrych chwil, bo takich pamiętam najwięcej. Myślę, że gdybym wcześniej zaczęła o nim mówić otwarcie zamiast chować wszystko w środku, szybciej uporałabym się z żałobą – dodaje.
Ks. Tomasz Kosewski podkreśla, że czas po stracie przeżywany jest w indywidualny sposób. – Dla każdego człowieka to jest inne doświadczenie. Wynika to z emocji oraz więzi, które towarzyszyły nam w relacjach z osobą, która odeszła – mówi. Dyrektor dodaje, że wsparcie w żałobie jest bardzo ważne. Dlatego od kilku lat w sopockim hospicjum realizowane są spotkania poświęcone różnym aspektom przeżywania czasu odejścia.
Mają one podwójny wymiar. Pierwszy to duchowy – związany z modlitwą. – W ostatni czwartek miesiąca w trakcie wspólnej Eucharystii spotykają się osoby, których bliscy odeszli w danym miesiącu w hospicjum – wyjaśnia ks. Tomasz Kosewski. Drugi wymiar jest bardzo ludzki. – Bazuje na emocjach i przeżyciach. Tu z dużą pomocą przychodzą nasze psycholożki, które organizują spotkania otwarte dla osób przeżywających żałobę a niezwiązanych z naszym hospicjum – wyjaśnia dyrektor.
Poznanie kontekstu żałoby, związanych z nią trudności i emocji pomaga uporządkować codzienność i na nowo się w niej odnaleźć. Spotkania odbywają się w każdy drugi poniedziałek miesiąca.
– Każdorazowo proponujemy naszym uczestnikom inną przewodnią myśl, która dotyka różnych wymiarów naszej osobowości oraz codzienności – dodaje ks. T. Kosewski. Ostatni temat brzmiał: „By iść dalej…” i był próbą wyjaśnienia, że każdy przeżywa czas po stracie bliskiej osoby na swój sposób.
Psycholog Justyna Janiszewska tłumaczy, że doświadczając straty, wiele osób mówi o uczuciu pustki, wybuchach silnych emocji, a także stanach depresyjnych, które wiążą się z żałobą. – Staramy się przybliżać to, co zachodzi w człowieku po utracie kogoś bliskiego – wyjaśnia J. Janiszewska. Psycholog dodaje, że żałoba jest bardzo ważnym czasem, który jest nam potrzebny, aby móc pójść dalej.
– Wyobraźmy sobie, że dwoje ludzi żyje ze sobą bardzo długo. Ich światy się przenikają, przejmują od siebie pewne zachowania czy nawyki. W pewnym momencie jedno z nich umiera. Drugie, aby móc dalej żyć, musi przeżyć żałobę, która ma za zadanie uzupełnić pustkę – wyjaśnia J. Janiszewska. To wszystko po to, byśmy nauczyli się funkcjonować w zmienionych warunkach.
– Nasza rzeczywistość nigdy już nie będzie taka sama, ale po pewnym czasie powinno udać się dopełnić tę brakującą część nas. W trakcie spotkań nie pracujemy nad tym, żeby zapomnieć, ale nauczyć się żyć na nowo – mówi.
Momenty krytyczne mogą pojawić się, kiedy robimy coś po raz pierwszy bez osoby, która odeszła. – Siadamy do wigilijnego stołu, obchodzimy urodziny, robimy rzeczy, które nie należały do naszych obowiązków. To może wywołać silne emocje, czasami nawet złość, ale nie należy wstydzić się tych uczuć, bo każdy ma prawo przejść żałobę na swój indywidualny sposób – wyjaśnia.
Spotkania wsparcia w żałobie odbywają się w Domu Hospicyjnym Caritas im. św. Józefa w Sopocie przy Alei Niepodległości 632. Najbliższe już 9 kwietnia. Wstęp jest wolny. Do udziału zaproszone są osoby, które doświadczyły straty bądź te, które chciałby je wspomagać.