Na kilka dni sierpnia Istebna stała się stolicą tradycji i kultury, a także miejscem spotkania ludzi, których – pomimo wielu różnic w języku czy stroju – łączą wołoskie korzenie.
To nie tylko sentyment do przeszłości, ale i szansa rozwoju. Na 3. Zjazd Karpacki zjechali z kilku krajów i różnych środowisk, by odkrywać i zgłębiać swoją wołoską tożsamość. Przyjechali z Rumunii, Słowacji, Ukrainy. Nie zabrakło związków z tradycją huculską, łemkowską. W silnej reprezentacji przybyli z Zaolzia przedstawiciele Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czechach oraz górali z Jabłonkowa i okolicy. Dotarli reprezentanci wielu grup polskich górali, od bieszczadzkich, przez podhalańskich, po pienińskich flisaków. Obecni byli przedstawiciele władz samorządowych i parlamentarzyści.
Jak Wołosi?
Wszyscy razem spotkali się na oficjalnym otwarciu Zjazdu Karpackiego na Wzgórzu Zamkowym w Cieszynie i uczestniczyli w konferencji o Szlaku Kultury Wołoskiej, podczas której szukali odpowiedzi na pytanie, kim byli Wołosi – a może Wałasi? – czyli ów pasterski lud, który kilka wieków temu wędrował przez Karpaty, zaprowadzając gospodarkę pasterską, polegającą na wspólnym wypasie owiec, wspólnym użytkowaniu pastwisk i wspólnym podziale dochodu. Takie gospodarowanie było podstawą organizacji całej społeczności. Zjazdowa konferencja była zarazem prezentacją polsko-słowackiego projektu, który obejmuje całe pogranicze obu państw i polega na wytyczeniu szlaku pokazującego kulturę wołoską, ale też potwierdzającego tezę, że to zjawisko jest nie tylko dla dzisiejszego turysty atrakcyjne, ale może też stać się ono podstawą gospodarczego funkcjonowania. – Ten ostatni argument może pomóc młodym ludziom w decyzji o pozostaniu w górach i jest bardzo ważny dla przyszłości Karpat – wskazywali prelegenci. – Nie do przecenienia jest też to, że realizuje go wspólnie 10 instytucji z Polski i Słowacji, które razem go przygotowały – dodawali.
Z owcami do ludzi
U stóp średniowiecznej Wieży Piastowskiej witali ich gospodarze, starosta cieszyński Janusz Król i wójt Istebnej Henryk Gazurek. Wśród współorganizatorów tego przedsięwzięcia był też Związek Podhalan, reprezentowany przez prezesa zarządu głównego Andrzeja Skupnia, a przede wszystkim inicjatorzy: Piotr Kohut z Koniakowa i Józef Michałek z Istebnej, którzy od kilkunastu lat współdziałają na rzecz odrodzenia karpackich tradycji i korzeni kultury wołoskiej. Zaangażowali się oni w powrót owiec na beskidzkie hale, a w 2013 r. przeprowadzili wielki międzynarodowy projekt: Redyk Karpacki – Pasterstwo Transhumancyjne, podczas którego przez kilka miesięcy baca Piotr Kohut wędrował ze stadem owiec przez całe Karpaty: od Rumunii po Czechy, w drodze docierając do ludzi, którym bliskie było to poszukiwanie karpackich korzeni i jedności. Okazało się to inspiracją do rozwijania kontaktów i współpracy podczas organizowanych systematycznie Zjazdów Karpackich, które są nawiązaniem do przedwojennych Świąt Ludzi Gór, a zarazem owocem Karpackiego Redyku. W Beskidach prowadzony od kilkunastu lat przy wsparciu samorządu województwa śląskiego program Owca Plus, wspierający wypas owiec, był pomysłem na ratowanie niszczejących hal. Owiec przybyło, hale odżyły, a to, co wydarzyło się w kolejnych latach, otworzyło drogę ku wielkiej karpackiej szansie budowania na fundamencie wołoskiego dziedzictwa. I zainteresowanych tym dziedzictwem jest coraz więcej środowisk.
Karpackie klimaty
Widać to było podczas zjazdowego Jarmarku Pasterskiego, na który turyści tłumnie ściągają do Centrum Pasterskiego i bacówki Piotra Kohuta w Koniakowie. Tu swoje owcze produkty, z bryndzą na czele, prezentowali pasterze z różnych stron Karpat. Były degustacje karpackich smaków i dużo muzyki, a także tańców. Najmłodsi interesowali się strzyżeniem owiec i tym, jak potem z wełny powstają ciepłe skarpetki. W istebniańskim amfiteatrze przez dwa dni na scenie występowały zespoły regionalne z różnych stron Karpat, a do podziwiania bogactwa artystycznego zachęcała wraz z Piotrem Kohutem Aneta Legierska, odpowiedzialna za promocję gminy Istebna. Tuż obok sceny na wystawie swoje dzieła prezentowali rzeźbiarze, malarze, hafciarki, koronkarki i wytwórcy produktów regionalnych. Muzyki nie zabrakło też na uroczystym rozpaleniu symbolicznej karpackiej watry na Złotym Groniu u bacy Henryka Kukuczki, który najpierw przyprowadził stado owiec do zagrody, a potem podejmował gości i obdarowywał garnuszkami z bryndzą. Zaśpiewały przy tym zespoły z Istebnej i Koniakowa, a koncert na pasterskich dzwonkach dał Stanisław Otruba ze Zázrivej na Słowacji. Tłumy przyciągnął wielobarwny karpacki korowód, który przeszedł przez Istebną do amfiteatru, gdzie bp Piotr Greger przewodniczył Mszy Świętej koncelebrowanej przez księży dekanatu istebniańskiego, z dziekanem ks. kan. Tadeuszem Pietrzykiem na czele, a do uczestników Zjazdu dołączyli m.in. wiceminister Stanisław Szwed i wielu innych zacnych gości. Na Złotym Groniu Andrzej Skupień, prezes Związku Podhalan, uroczyście wręczył wójtowi Istebnej laskę wołoską – symbol pasterskiej władzy, przekazywany kolejnym gospodarzom Zjazdów Karpackich. – Oddaję ją ze smutkiem, ale i z nadzieją na kolejne owocne spotkania – mówił na zakończenie 3. Zjazdu Henryk Gazurek, przekazując laskę marszałkowi małopolskiemu Jackowi Krupie, który będzie współgospodarzem przyszłorocznego Zjazdu Karpackiego w Nowym Sączu. Historyczna grupa dawnych zbójników uczciła to wydarzenie salwą.
Jutro
Nad wydarzeniem zastanawiali się zebrani po raz pierwszy podczas Zjazdu Karpackiego w Istebnej uczestnicy I Forum Samorządów Karpackich. Witając gości, starosta Król przypomniał, że dzięki aktywnym ludziom z pasją w Karpatach odradza się wołoska tradycja pasterska, a dokument zwany roboczo Konwencją Karpacką wytycza kierunki rozwoju zapewniającego ochronę dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego. – To wymaga również od nas podejmowania nowych decyzji, wspólnego działania i rozwiązywania problemów, które napotykają mieszkańcy Karpat. Stąd propozycja, byśmy podpisali deklarację o współpracy i rozpoczęli ściślejsze współdziałanie – przekonywał starosta. – Karpaty to nasze wspólne dobro, ale też nasza wspólna troska – przyznał wójt Istebnej, a prelegenci przybliżyli ważne dla samorządowców sprawy planowania przestrzennego i rewitalizacji oraz wykorzystania potencjału turystycznego. Mówili też o znaczeniu edukacji regionalnej oraz perspektywach finansowania tradycyjnego gospodarowania w Karpatach. Na zakończenie ciekawej dyskusji złożyli podpisy pod dokumentem.
Kultura dialogu
Na pytanie, co jest w tym bogactwie zjazdowych spotkań najważniejsze, obydwaj inicjatorzy i organizatorzy – Piotr Kohut i Józef Michałek – odpowiedzieli zgodnie: – Najcenniejsze jest to, że nikt z uczestników zjazdu nie przyjechał tu z nakazu. Ci ludzie chcieli tu przyjechać i nikt im za to nie zapłacił. Tak samo z serca przyjechali twórcy i wystawcy produktów regionalnych oraz zespoły. Są, żeby razem cieszyć się bogactwem karpackiej tradycji, ale też merytorycznie debatować nad tym, jak ten karpacki potencjał rozwijać w kulturze, gospodarce, turystyce, ekologii. To, co się tu dzieje, tworzy się oddolnie. Ludzie gór sami się gromadzą, chcą rozmawiać, tworzą nowe projekty – a wszystko na rzecz zachowania dziedzictwa. Bo górale budują od dołu i są gotowi bronić prawdziwej kultury Karpat, która jest starsza i mądrzejsza od wielu współczesnych wynalazków – podkreślają. A tę mądrość upatrują właśnie w ważnym dla gospodarki pasterskiej wspólnym działaniu. Bo pasterz pędzi na halę nie swoje owce, ale te, które powierzyli mu gazdowie. Wypasa na halach, które są własnością innych ludzi. Sprzedaje sery i wełnę, a dochodem dzieli się z właścicielami owiec. – Żeby to mogło funkcjonować, musi się ze wszystkimi dogadać. Konieczne są dialog, szacunek, poczucie odpowiedzialności za powierzone owce i ziemię. Bez tego się nie uda, i tego od ludzi wymaga kultura pasterska, tego ich uczy – dodają. Jest w tym i nauka prawdziwego patriotyzmu, który jest tak ważny dla górali, i miłości do Boga, który obdarował człowieka takimi pięknymi górami…
Na kilka dni sierpnia Istebna stała się stolicą tradycji i kultury, a także miejscem spotkania ludzi, których – pomimo wielu różnic w języku czy stroju – łączą wołoskie korzenie.
To nie tylko sentyment do przeszłości, ale i szansa rozwoju. Na 3. Zjazd Karpacki zjechali z kilku krajów i różnych środowisk, by odkrywać i zgłębiać swoją wołoską tożsamość. Przyjechali z Rumunii, Słowacji, Ukrainy. Nie zabrakło związków z tradycją huculską, łemkowską. W silnej reprezentacji przybyli z Zaolzia przedstawiciele Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Czechach oraz górali z Jabłonkowa i okolicy. Dotarli reprezentanci wielu grup polskich górali, od bieszczadzkich, przez podhalańskich, po pienińskich flisaków. Obecni byli przedstawiciele władz samorządowych i parlamentarzyści.
Jak Wołosi?
Wszyscy razem spotkali się na oficjalnym otwarciu Zjazdu Karpackiego na Wzgórzu Zamkowym w Cieszynie i uczestniczyli w konferencji o Szlaku Kultury Wołoskiej, podczas której szukali odpowiedzi na pytanie, kim byli Wołosi – a może Wałasi? – czyli ów pasterski lud, który kilka wieków temu wędrował przez Karpaty, zaprowadzając gospodarkę pasterską, polegającą na wspólnym wypasie owiec, wspólnym użytkowaniu pastwisk i wspólnym podziale dochodu. Takie gospodarowanie było podstawą organizacji całej społeczności. Zjazdowa konferencja była zarazem prezentacją polsko-słowackiego projektu, który obejmuje całe pogranicze obu państw i polega na wytyczeniu szlaku pokazującego kulturę wołoską, ale też potwierdzającego tezę, że to zjawisko jest nie tylko dla dzisiejszego turysty atrakcyjne, ale może też stać się ono podstawą gospodarczego funkcjonowania. – Ten ostatni argument może pomóc młodym ludziom w decyzji o pozostaniu w górach i jest bardzo ważny dla przyszłości Karpat – wskazywali prelegenci. – Nie do przecenienia jest też to, że realizuje go wspólnie 10 instytucji z Polski i Słowacji, które razem go przygotowały – dodawali.
Z owcami do ludzi
U stóp średniowiecznej Wieży Piastowskiej witali ich gospodarze, starosta cieszyński Janusz Król i wójt Istebnej Henryk Gazurek. Wśród współorganizatorów tego przedsięwzięcia był też Związek Podhalan, reprezentowany przez prezesa zarządu głównego Andrzeja Skupnia, a przede wszystkim inicjatorzy: Piotr Kohut z Koniakowa i Józef Michałek z Istebnej, którzy od kilkunastu lat współdziałają na rzecz odrodzenia karpackich tradycji i korzeni kultury wołoskiej. Zaangażowali się oni w powrót owiec na beskidzkie hale, a w 2013 r. przeprowadzili wielki międzynarodowy projekt: Redyk Karpacki – Pasterstwo Transhumancyjne, podczas którego przez kilka miesięcy baca Piotr Kohut wędrował ze stadem owiec przez całe Karpaty: od Rumunii po Czechy, w drodze docierając do ludzi, którym bliskie było to poszukiwanie karpackich korzeni i jedności. Okazało się to inspiracją do rozwijania kontaktów i współpracy podczas organizowanych systematycznie Zjazdów Karpackich, które są nawiązaniem do przedwojennych Świąt Ludzi Gór, a zarazem owocem Karpackiego Redyku. W Beskidach prowadzony od kilkunastu lat przy wsparciu samorządu województwa śląskiego program Owca Plus, wspierający wypas owiec, był pomysłem na ratowanie niszczejących hal. Owiec przybyło, hale odżyły, a to, co wydarzyło się w kolejnych latach, otworzyło drogę ku wielkiej karpackiej szansie budowania na fundamencie wołoskiego dziedzictwa. I zainteresowanych tym dziedzictwem jest coraz więcej środowisk.
Karpackie klimaty
Widać to było podczas zjazdowego Jarmarku Pasterskiego, na który turyści tłumnie ściągają do Centrum Pasterskiego i bacówki Piotra Kohuta w Koniakowie. Tu swoje owcze produkty, z bryndzą na czele, prezentowali pasterze z różnych stron Karpat. Były degustacje karpackich smaków i dużo muzyki, a także tańców. Najmłodsi interesowali się strzyżeniem owiec i tym, jak potem z wełny powstają ciepłe skarpetki. W istebniańskim amfiteatrze przez dwa dni na scenie występowały zespoły regionalne z różnych stron Karpat, a do podziwiania bogactwa artystycznego zachęcała wraz z Piotrem Kohutem Aneta Legierska, odpowiedzialna za promocję gminy Istebna. Tuż obok sceny na wystawie swoje dzieła prezentowali rzeźbiarze, malarze, hafciarki, koronkarki i wytwórcy produktów regionalnych. Muzyki nie zabrakło też na uroczystym rozpaleniu symbolicznej karpackiej watry na Złotym Groniu u bacy Henryka Kukuczki, który najpierw przyprowadził stado owiec do zagrody, a potem podejmował gości i obdarowywał garnuszkami z bryndzą. Zaśpiewały przy tym zespoły z Istebnej i Koniakowa, a koncert na pasterskich dzwonkach dał Stanisław Otruba ze Zázrivej na Słowacji. Tłumy przyciągnął wielobarwny karpacki korowód, który przeszedł przez Istebną do amfiteatru, gdzie bp Piotr Greger przewodniczył Mszy Świętej koncelebrowanej przez księży dekanatu istebniańskiego, z dziekanem ks. kan. Tadeuszem Pietrzykiem na czele, a do uczestników Zjazdu dołączyli m.in. wiceminister Stanisław Szwed i wielu innych zacnych gości. Na Złotym Groniu Andrzej Skupień, prezes Związku Podhalan, uroczyście wręczył wójtowi Istebnej laskę wołoską – symbol pasterskiej władzy, przekazywany kolejnym gospodarzom Zjazdów Karpackich. – Oddaję ją ze smutkiem, ale i z nadzieją na kolejne owocne spotkania – mówił na zakończenie 3. Zjazdu Henryk Gazurek, przekazując laskę marszałkowi małopolskiemu Jackowi Krupie, który będzie współgospodarzem przyszłorocznego Zjazdu Karpackiego w Nowym Sączu. Historyczna grupa dawnych zbójników uczciła to wydarzenie salwą.
Jutro
Nad wydarzeniem zastanawiali się zebrani po raz pierwszy podczas Zjazdu Karpackiego w Istebnej uczestnicy I Forum Samorządów Karpackich. Witając gości, starosta Król przypomniał, że dzięki aktywnym ludziom z pasją w Karpatach odradza się wołoska tradycja pasterska, a dokument zwany roboczo Konwencją Karpacką wytycza kierunki rozwoju zapewniającego ochronę dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego. – To wymaga również od nas podejmowania nowych decyzji, wspólnego działania i rozwiązywania problemów, które napotykają mieszkańcy Karpat. Stąd propozycja, byśmy podpisali deklarację o współpracy i rozpoczęli ściślejsze współdziałanie – przekonywał starosta. – Karpaty to nasze wspólne dobro, ale też nasza wspólna troska – przyznał wójt Istebnej, a prelegenci przybliżyli ważne dla samorządowców sprawy planowania przestrzennego i rewitalizacji oraz wykorzystania potencjału turystycznego. Mówili też o znaczeniu edukacji regionalnej oraz perspektywach finansowania tradycyjnego gospodarowania w Karpatach. Na zakończenie ciekawej dyskusji złożyli podpisy pod dokumentem.
Kultura dialogu
Na pytanie, co jest w tym bogactwie zjazdowych spotkań najważniejsze, obydwaj inicjatorzy i organizatorzy – Piotr Kohut i Józef Michałek – odpowiedzieli zgodnie: – Najcenniejsze jest to, że nikt z uczestników zjazdu nie przyjechał tu z nakazu. Ci ludzie chcieli tu przyjechać i nikt im za to nie zapłacił. Tak samo z serca przyjechali twórcy i wystawcy produktów regionalnych oraz zespoły. Są, żeby razem cieszyć się bogactwem karpackiej tradycji, ale też merytorycznie debatować nad tym, jak ten karpacki potencjał rozwijać w kulturze, gospodarce, turystyce, ekologii. To, co się tu dzieje, tworzy się oddolnie. Ludzie gór sami się gromadzą, chcą rozmawiać, tworzą nowe projekty – a wszystko na rzecz zachowania dziedzictwa. Bo górale budują od dołu i są gotowi bronić prawdziwej kultury Karpat, która jest starsza i mądrzejsza od wielu współczesnych wynalazków – podkreślają. A tę mądrość upatrują właśnie w ważnym dla gospodarki pasterskiej wspólnym działaniu. Bo pasterz pędzi na halę nie swoje owce, ale te, które powierzyli mu gazdowie. Wypasa na halach, które są własnością innych ludzi. Sprzedaje sery i wełnę, a dochodem dzieli się z właścicielami owiec. – Żeby to mogło funkcjonować, musi się ze wszystkimi dogadać. Konieczne są dialog, szacunek, poczucie odpowiedzialności za powierzone owce i ziemię. Bez tego się nie uda, i tego od ludzi wymaga kultura pasterska, tego ich uczy – dodają. Jest w tym i nauka prawdziwego patriotyzmu, który jest tak ważny dla górali, i miłości do Boga, który obdarował człowieka takimi pięknymi górami…