GN 47/2024 Archiwum

Kochaj i wychowuj

Z prof. Franco Nembrinim o wychowywaniu bez zasad i o tym, że trzeba popełniać błędy, rozmawia Joanna Bątkiewicz- Brożek.

Joanna Bątkiewicz-Brożek: Jako dyrektor szkoły La Traccia rozesłał Pan raz wśród nauczycieli list 15-letniego chłopca...

Franco Nembrini: Ten list, jeden z setek, jakie otrzymuję od rodziców z prośbą o pomoc, wysłał do mnie pewien ojciec z pytaniem: „I co ja mam teraz zrobić?”.

15-latek pisze do taty: „Wy wiecie zawsze lepiej. Kiedy siedzę i myślę, to »coś ze mną nie tak«. Wy od razu musicie rozwiązać problem. Boli cię głowa – aspiryna i po problemie. Tak odbieracie nam odpowiedzialność za to, co robimy. Mam być jak przedmiot, i to uśmiechnięty. Nie liczy się pokój w sercu, ale mina. Mam mieć wzrok wpatrzony w cel ”.

Między wierszami można tu wyczytać ważne informacje. Chłopak sygnalizuje, że rodzice swoją nadopiekuńczością odbierają mu prawo do wysiłku i błędów. A człowiek stworzony na podobieństwo Boga staje się wielki tylko przez wysiłek i trud.

„Wierzę, tato, że Jezus nie kochał swoich braci, licząc na to, że nie będą już grzeszyć. Wierzę, że Jezus kocha nas po prostu i nam przebacza”.

To zdanie tak mną wstrząsnęło, że zechciałem poznać jego autora. Jest dojrzałym nastolatkiem. Te kilka jego zdań jest jak krzyk całego pokolenia.

Co krzyczy to pokolenie?

Że potrzebuje zaufania, wolności i miłości. Takiej, jaką kocha nas właśnie Bóg. A jak pisze św. Paweł, Bóg ukochał nas pierwszy, kiedy jeszcze byliśmy grzesznikami.

Papież Franciszek mówi, że to pokolenie sierot.

I to nie daje mi spać, bo oznacza, że nie potrafimy być rodzicami. Myśląc, że kochamy dzieci, przekazujemy im inną informację.

Rodzice się oburzą: przecież kocham swoje dzieci. Tyle wyrzeczeń, żeby miały dobry start...

A czy powiedzieli kiedyś dziecku: oddałbym życie za ciebie – takiego, jakim jesteś!? Podświadomie przekazują: kocham cię, ale się popraw, przynieś lepsze oceny. Musimy uczyć się kochać nasze dzieci. One mają poczuć nasze spojrzenie i zobaczyć w nim radość z tego, że istnieją. Brak takiego potwierdzenia jest źródłem tzw. patologii autodestruktywnych u nastolatków, jak bulimia, anoreksja, alkoholizm, narkotyki To są symptomy pokolenia, które samo wymierza sobie karę.

To znaczy?

Nastolatki żyją w poczuciu winy, że się w ogóle urodziły, i buntują się. Opowiem pewną historię. Byłem z czwartymi klasami podstawówki na wycieczce w Wenecji. Po bazylice św. Marka oprowadzał nas świetny ksiądz – dzieci były oczarowane. Za ołtarzem jest tam słynna Pala d Oro, gigantyczne dzieło wypełnione dwoma tysiącami kamieni szlachetnych i złotem. Jeden z uczniów, taki łobuz – który dokucza innym, ucieka z lekcji – zadał pytanie: „Ile jest warta taka rzeźba?”. Na to ksiądz, że nie wie, bo te kamienie są tak drogie, że nie da się wyliczyć ich wartości. I dodał: „Ale mogę powiedzieć jedno – ty jesteś wart o wiele więcej niż Pala d Oro!”. To dziecko przez kolejne dni nie było sobą. Zmieniła się jego twarz, zachowanie, spojrzenie. Jeden ksiądz, nieznana temu chłopcu osoba, i to bez pytania go, czy jest grzeczny, czy nie; czy ma dobre oceny, czy nie, przekazał mu: jesteś wart więcej niż całe to bogactwo! I tak zaczyna się wychowanie! Dzieci, którym umierają matki, mówią: nie ma już nikogo, kto by się mną zachwycał.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Kochaj i wychowuj

Z prof. Franco Nembrinim o wychowywaniu bez zasad i o tym, że trzeba popełniać błędy, rozmawia Joanna Bątkiewicz- Brożek.

Joanna Bątkiewicz-Brożek: Jako dyrektor szkoły La Traccia rozesłał Pan raz wśród nauczycieli list 15-letniego chłopca...

Franco Nembrini: Ten list, jeden z setek, jakie otrzymuję od rodziców z prośbą o pomoc, wysłał do mnie pewien ojciec z pytaniem: „I co ja mam teraz zrobić?”.

15-latek pisze do taty: „Wy wiecie zawsze lepiej. Kiedy siedzę i myślę, to »coś ze mną nie tak«. Wy od razu musicie rozwiązać problem. Boli cię głowa – aspiryna i po problemie. Tak odbieracie nam odpowiedzialność za to, co robimy. Mam być jak przedmiot, i to uśmiechnięty. Nie liczy się pokój w sercu, ale mina. Mam mieć wzrok wpatrzony w cel ”.

Między wierszami można tu wyczytać ważne informacje. Chłopak sygnalizuje, że rodzice swoją nadopiekuńczością odbierają mu prawo do wysiłku i błędów. A człowiek stworzony na podobieństwo Boga staje się wielki tylko przez wysiłek i trud.

„Wierzę, tato, że Jezus nie kochał swoich braci, licząc na to, że nie będą już grzeszyć. Wierzę, że Jezus kocha nas po prostu i nam przebacza”.

To zdanie tak mną wstrząsnęło, że zechciałem poznać jego autora. Jest dojrzałym nastolatkiem. Te kilka jego zdań jest jak krzyk całego pokolenia.

Co krzyczy to pokolenie?

Że potrzebuje zaufania, wolności i miłości. Takiej, jaką kocha nas właśnie Bóg. A jak pisze św. Paweł, Bóg ukochał nas pierwszy, kiedy jeszcze byliśmy grzesznikami.

Papież Franciszek mówi, że to pokolenie sierot.

I to nie daje mi spać, bo oznacza, że nie potrafimy być rodzicami. Myśląc, że kochamy dzieci, przekazujemy im inną informację.

Rodzice się oburzą: przecież kocham swoje dzieci. Tyle wyrzeczeń, żeby miały dobry start...

A czy powiedzieli kiedyś dziecku: oddałbym życie za ciebie – takiego, jakim jesteś!? Podświadomie przekazują: kocham cię, ale się popraw, przynieś lepsze oceny. Musimy uczyć się kochać nasze dzieci. One mają poczuć nasze spojrzenie i zobaczyć w nim radość z tego, że istnieją. Brak takiego potwierdzenia jest źródłem tzw. patologii autodestruktywnych u nastolatków, jak bulimia, anoreksja, alkoholizm, narkotyki To są symptomy pokolenia, które samo wymierza sobie karę.

To znaczy?

Nastolatki żyją w poczuciu winy, że się w ogóle urodziły, i buntują się. Opowiem pewną historię. Byłem z czwartymi klasami podstawówki na wycieczce w Wenecji. Po bazylice św. Marka oprowadzał nas świetny ksiądz – dzieci były oczarowane. Za ołtarzem jest tam słynna Pala d Oro, gigantyczne dzieło wypełnione dwoma tysiącami kamieni szlachetnych i złotem. Jeden z uczniów, taki łobuz – który dokucza innym, ucieka z lekcji – zadał pytanie: „Ile jest warta taka rzeźba?”. Na to ksiądz, że nie wie, bo te kamienie są tak drogie, że nie da się wyliczyć ich wartości. I dodał: „Ale mogę powiedzieć jedno – ty jesteś wart o wiele więcej niż Pala d Oro!”. To dziecko przez kolejne dni nie było sobą. Zmieniła się jego twarz, zachowanie, spojrzenie. Jeden ksiądz, nieznana temu chłopcu osoba, i to bez pytania go, czy jest grzeczny, czy nie; czy ma dobre oceny, czy nie, przekazał mu: jesteś wart więcej niż całe to bogactwo! I tak zaczyna się wychowanie! Dzieci, którym umierają matki, mówią: nie ma już nikogo, kto by się mną zachwycał.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..