Trudna ciąża to rozpacz, brak pomocy i samotność? Niekoniecznie. Ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać pomocy.
Co to w ogóle znaczy „trudna ciąża”? W dużym uproszczeniu można przyjąć, że jest to ciąża, której przebieg dla matki (i jej rodziny) jest trudny do przyjęcia, zrozumienia, zaakceptowania. I to na wielu płaszczyznach, z wielu powodów. Bywa, że wiąże się z chorobą dziecka lub matki, z samotnością i porzuceniem, z przemocą lub z macierzyństwem zbyt wczesnym.
Wspólną cechą tych wszystkich sytuacji jest potrzeba profesjonalnego, konkretnego wsparcia z zewnątrz. Kiedy więc zastanawiamy się nad tym problemem, musimy odpowiedzieć sobie na dwa pytania. Po pierwsze, czy w ogóle istnieje sieć pomocy dla kobiet w tzw. trudnych ciążach, po drugie, czy istniejąca pomoc jest wszechstronna i wystarczająco rozwinięta.
Niepokój o to, jak wygląda sytuacja, podsycany jest wszechobecną w mediach narracją, którą najkrócej można nazwać „straszeniem” – jednostronnym opisywaniem rzeczywistości w ciemnych barwach, mającym prowadzić do wniosku, że matka w trudnej ciąży ze swoim problemem pozostaje zupełnie sama. W myśl feministycznej wizji: „każą rodzić, a potem zostawiają kobietę na pastwę losu”, czyli bez pomocy zarówno finansowej, zdrowotnej, jak i psychologicznej. Czy tak jest naprawdę?
Sieć pomocy istnieje, ale...
Na potrzeby przygotowywania tego tekstu poprosiłam kilkanaście młodych kobiet, z dużych i mniejszych miejscowości, by odpowiedziały na pytanie: „Czy w przypadku tzw. trudnej ciąży, choroby dziecka lub matki, rodzina może liczyć na profesjonalną pomoc?”. Ważna uwaga: pomoc miała pochodzić wyłącznie od organizacji pozarządowych, czyli stowarzyszeń, fundacji. W myśl zasady, że nawet najlepsze wsparcie i system pomocy rządowej w przypadkach szczególnie trudnych zwykle nie wystarczają. Niemal wszystkie odpowiedzi brzmiały: „nie” lub „raczej nie”. I dopiero po głębszym zastanowieniu rozmówczynie zaczynały wymieniać organizacje, które pomagają matkom w trudnych ciążach. Panie z większych aglomeracji znały ich nieco więcej. Te z mniejszych miejscowości najczęściej wymieniały organizacje kościelne, które choć pomagają rodzinom w trudnych sytuacjach życiowych, rzadko kiedy koncentrują się wyłącznie na pomocy kobietom w trudnych ciążach.
Tymczasem gdy zaczniemy szczegółowo zgłębiać temat, dość szybko okaże się, że matka w trudnej ciąży, niezależnie od przyczyny trudności, z reguły może liczyć na pomoc. W sytuacji choroby dziecka – wady letalnej, czyli nieuleczalnej – może uzyskać wsparcie hospicjum perinatalnego (ich liczba stale rośnie, choć nadal jest zbyt mała). W przypadku gdy dziecko urodzi się np. z wadą genetyczną, rodzice mogą zostać objęci pomocą wielu stowarzyszeń wspierających chore dzieci. Są też fundacje pomagające matkom chorym i tym w trudnej sytuacji finansowej, czy fundacje wspierające niepełnoletnich rodziców. Nie mówiąc o prawie setce domów samotnych matek. Jeśli zliczyć wszystkie takie organizacje, okaże się, że w każdym miejscu w kraju są ludzie, którzy matki w potrzebie nie opuszczą. Dlaczego więc pokutuje przeświadczenie, że mama w trudnej ciąży jest sama?
Brak informacji i... wstyd
– W dużym stopniu to wina braku jasnej i precyzyjnej informacji. Kobiety, gdy są w dramatycznej sytuacji, informacji o pomocy muszą szukać samodzielnie, niejako je „wyszarpywać”. A to jest trudne, gdy matka przeżywa ciężkie chwile. Dlatego kobieta w trudnej ciąży powinna otrzymać informacje o pomocy już np. u lekarza, gdy dowiaduje się, że dziecko jest chore. Precyzyjne informacje o miejscach, gdzie uzyska konkretną pomoc, wraz z adresami i aktualnymi telefonami, powinny być dostępne w urzędach czy kościołach. Tym bardziej że problemy z dostępem do informacji częściej dotykają kobiet z mniejszych miejscowości i słabiej wykształconych – mówi psycholog dr Sabina Zalewska z UKSW. – Matka w tzw. trudnej ciąży nie ma siły skupić się na szukaniu dróg, przecieraniu szlaków. W takim stanie łatwo się załamać i zatrzymać na emocjach, lęku. Organizacje świadczące pomoc muszą zadbać, by wiadomość o ich działalności dotarła do potrzebujących.
Według dr Zalewskiej część kobiet boi się i wstydzi poprosić o pomoc. Dlaczego? – Słyszą wciąż o wolności i wyborze. Czują presję: „Jesteś wolna, to był twój wybór! Mogłaś dokonać innego i nie miałabyś problemów, a teraz radź sobie, jak chciałaś”. Tak brzmi ogólny przekaz społeczny. Czują się więc niejako w obowiązku, jeśli przyjęły dziecko z trudnej ciąży, radzić sobie samodzielnie – tłumaczy dr Zalewska. – W dzisiejszym świecie, paradoksalnie, tylko odważna kobieta potrafi się temu sprzeciwić i uparcie szuka pomocy. Niewiele matek chce usłyszeć: „Jesteś kobietą z marginesu, bo zdecydowałaś się rodzić w twojej sytuacji życiowej”.
Trudna ciąża to rozpacz, brak pomocy i samotność? Niekoniecznie. Ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać pomocy.
Co to w ogóle znaczy „trudna ciąża”? W dużym uproszczeniu można przyjąć, że jest to ciąża, której przebieg dla matki (i jej rodziny) jest trudny do przyjęcia, zrozumienia, zaakceptowania. I to na wielu płaszczyznach, z wielu powodów. Bywa, że wiąże się z chorobą dziecka lub matki, z samotnością i porzuceniem, z przemocą lub z macierzyństwem zbyt wczesnym.
Wspólną cechą tych wszystkich sytuacji jest potrzeba profesjonalnego, konkretnego wsparcia z zewnątrz. Kiedy więc zastanawiamy się nad tym problemem, musimy odpowiedzieć sobie na dwa pytania. Po pierwsze, czy w ogóle istnieje sieć pomocy dla kobiet w tzw. trudnych ciążach, po drugie, czy istniejąca pomoc jest wszechstronna i wystarczająco rozwinięta.
Niepokój o to, jak wygląda sytuacja, podsycany jest wszechobecną w mediach narracją, którą najkrócej można nazwać „straszeniem” – jednostronnym opisywaniem rzeczywistości w ciemnych barwach, mającym prowadzić do wniosku, że matka w trudnej ciąży ze swoim problemem pozostaje zupełnie sama. W myśl feministycznej wizji: „każą rodzić, a potem zostawiają kobietę na pastwę losu”, czyli bez pomocy zarówno finansowej, zdrowotnej, jak i psychologicznej. Czy tak jest naprawdę?
Sieć pomocy istnieje, ale...
Na potrzeby przygotowywania tego tekstu poprosiłam kilkanaście młodych kobiet, z dużych i mniejszych miejscowości, by odpowiedziały na pytanie: „Czy w przypadku tzw. trudnej ciąży, choroby dziecka lub matki, rodzina może liczyć na profesjonalną pomoc?”. Ważna uwaga: pomoc miała pochodzić wyłącznie od organizacji pozarządowych, czyli stowarzyszeń, fundacji. W myśl zasady, że nawet najlepsze wsparcie i system pomocy rządowej w przypadkach szczególnie trudnych zwykle nie wystarczają. Niemal wszystkie odpowiedzi brzmiały: „nie” lub „raczej nie”. I dopiero po głębszym zastanowieniu rozmówczynie zaczynały wymieniać organizacje, które pomagają matkom w trudnych ciążach. Panie z większych aglomeracji znały ich nieco więcej. Te z mniejszych miejscowości najczęściej wymieniały organizacje kościelne, które choć pomagają rodzinom w trudnych sytuacjach życiowych, rzadko kiedy koncentrują się wyłącznie na pomocy kobietom w trudnych ciążach.
Tymczasem gdy zaczniemy szczegółowo zgłębiać temat, dość szybko okaże się, że matka w trudnej ciąży, niezależnie od przyczyny trudności, z reguły może liczyć na pomoc. W sytuacji choroby dziecka – wady letalnej, czyli nieuleczalnej – może uzyskać wsparcie hospicjum perinatalnego (ich liczba stale rośnie, choć nadal jest zbyt mała). W przypadku gdy dziecko urodzi się np. z wadą genetyczną, rodzice mogą zostać objęci pomocą wielu stowarzyszeń wspierających chore dzieci. Są też fundacje pomagające matkom chorym i tym w trudnej sytuacji finansowej, czy fundacje wspierające niepełnoletnich rodziców. Nie mówiąc o prawie setce domów samotnych matek. Jeśli zliczyć wszystkie takie organizacje, okaże się, że w każdym miejscu w kraju są ludzie, którzy matki w potrzebie nie opuszczą. Dlaczego więc pokutuje przeświadczenie, że mama w trudnej ciąży jest sama?
Brak informacji i... wstyd
– W dużym stopniu to wina braku jasnej i precyzyjnej informacji. Kobiety, gdy są w dramatycznej sytuacji, informacji o pomocy muszą szukać samodzielnie, niejako je „wyszarpywać”. A to jest trudne, gdy matka przeżywa ciężkie chwile. Dlatego kobieta w trudnej ciąży powinna otrzymać informacje o pomocy już np. u lekarza, gdy dowiaduje się, że dziecko jest chore. Precyzyjne informacje o miejscach, gdzie uzyska konkretną pomoc, wraz z adresami i aktualnymi telefonami, powinny być dostępne w urzędach czy kościołach. Tym bardziej że problemy z dostępem do informacji częściej dotykają kobiet z mniejszych miejscowości i słabiej wykształconych – mówi psycholog dr Sabina Zalewska z UKSW. – Matka w tzw. trudnej ciąży nie ma siły skupić się na szukaniu dróg, przecieraniu szlaków. W takim stanie łatwo się załamać i zatrzymać na emocjach, lęku. Organizacje świadczące pomoc muszą zadbać, by wiadomość o ich działalności dotarła do potrzebujących.
Według dr Zalewskiej część kobiet boi się i wstydzi poprosić o pomoc. Dlaczego? – Słyszą wciąż o wolności i wyborze. Czują presję: „Jesteś wolna, to był twój wybór! Mogłaś dokonać innego i nie miałabyś problemów, a teraz radź sobie, jak chciałaś”. Tak brzmi ogólny przekaz społeczny. Czują się więc niejako w obowiązku, jeśli przyjęły dziecko z trudnej ciąży, radzić sobie samodzielnie – tłumaczy dr Zalewska. – W dzisiejszym świecie, paradoksalnie, tylko odważna kobieta potrafi się temu sprzeciwić i uparcie szuka pomocy. Niewiele matek chce usłyszeć: „Jesteś kobietą z marginesu, bo zdecydowałaś się rodzić w twojej sytuacji życiowej”.