Choć nasz język jest im zupełnie obcy, świetnie potrafią odśpiewać hymn ŚDM po polsku. Od kilku dni szaleją za ruskimi pierogami i pomidorówką.
Kurytyba to bardzo duże miasto. Tak twierdzi Andre, który wraz z szóstką swoich znajomych przyleciał z Brazylii do Polski na spotkanie z papieżem. – Wszyscy mieszkamy albo w samej Kurytybie, która jest stolicą stanu Parana, albo w okolicach.
Pokonanie trasy z Kurytyby do Lublina zajęło im dwa dni. – Lecieliśmy w sumie 15 godz. Najpierw do San Paulo, stamtąd do Amsterdamu i w końcu do Warszawy. Z Warszawy do Lublina już dotarliśmy pociągiem – opowiada Andre.
Andre jako jedyny z grupy zna Polskę i polską kulturę, choć oczywiście nigdy wcześniej w naszym kraju nie był.
– Moja babcia jest Polką – opowiada. – Wyjechała do Brazylii w 1950 r. Zawsze chciałem odwiedzić jej kraj, tak wiele mi o nim opowiadała. I wszystko jest tak, jak mówiła – dodaje. – Nie powiedziała tylko, że macie tak dobre jedzenie – śmieje się chłopak. – U nas nie ma pierogów, zupy pomidorowej ani tym bardziej bigosu.
Andre jednak przede wszystkim bardzo cieszy się na spotkanie z papieżem i ludźmi, z całego świata, którzy nie wstydzą się manifestacji wiary. – Nie udało mi się uczestniczyć w ŚDM w Rio, ale widocznie trzeba było przebyć tyle kilometrów, by spotkać papieża – śmieje się Brazylijczyk. – Ten wyjazd jest dla mnie niezwykle ważny także ze względów religijnych. Bóg jest dla mnie wszystkim. Działa w moim życiu. Wypełnia każdą płaszczyznę – opowiada z radością.
Patrick jako jedyny z grupy uczestniczył trzy lata temu w spotkaniu z papieżem w Rio de Janeiro. – Byłem wtedy wolontariuszem – opowiada. – To było wielkie przeżycie. Dziś, gdy doświadczam opieki polskich wolontariuszy, widzę jedną zasadniczą różnicę między nami. Polacy są cały czas uśmiechnięci i zachęcają nas do zabawy. To jest cudowne. My byliśmy poważni – śmieje się chłopak.
W grupie z Brazylii, która przebywa na terenie parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski jest też Chilijka, Elizabeth. – Od jakiegoś czasu mieszkam w Niemczech i nie wyobrażałam sobie, żeby nie skorzystać z okazji i nie przyjechać do sąsiadów na tak wyjątkowe wydarzenie, jakim są Światowe Dni Młodzieży. Polska jest cudowna i Lublin jest piękny – podkreśla.
Młodzi Brazylijczycy razem z wolontariuszami ŚDM rozpoczynają zwiedzanie Starówki od spotkania pod lubelską archikatedrą. Z głośników najpierw płynie skoczna wszystkim znana muzyka "Kaczuszki". Wolontariusze zachęcają do tańca i pokazują jak należy wykonywać figury. Zabawa jest przednia.
Gdy cichnie muzyka Alexandre chwyta za gitarę i intonuje hymn ŚDM, reszta jego znajomych podchwytuje i trzeba dobrze się wsłuchać, żeby usłyszeć, że to śpiewają obcokrajowcy. Wolontariusze zapraszają wszystkich do modlitwy.
Choć nasz język jest im zupełnie obcy, świetnie potrafią odśpiewać hymn ŚDM po polsku. Od kilku dni szaleją za ruskimi pierogami i pomidorówką.
Kurytyba to bardzo duże miasto. Tak twierdzi Andre, który wraz z szóstką swoich znajomych przyleciał z Brazylii do Polski na spotkanie z papieżem. – Wszyscy mieszkamy albo w samej Kurytybie, która jest stolicą stanu Parana, albo w okolicach.
Pokonanie trasy z Kurytyby do Lublina zajęło im dwa dni. – Lecieliśmy w sumie 15 godz. Najpierw do San Paulo, stamtąd do Amsterdamu i w końcu do Warszawy. Z Warszawy do Lublina już dotarliśmy pociągiem – opowiada Andre.
Andre jako jedyny z grupy zna Polskę i polską kulturę, choć oczywiście nigdy wcześniej w naszym kraju nie był.
– Moja babcia jest Polką – opowiada. – Wyjechała do Brazylii w 1950 r. Zawsze chciałem odwiedzić jej kraj, tak wiele mi o nim opowiadała. I wszystko jest tak, jak mówiła – dodaje. – Nie powiedziała tylko, że macie tak dobre jedzenie – śmieje się chłopak. – U nas nie ma pierogów, zupy pomidorowej ani tym bardziej bigosu.
Andre jednak przede wszystkim bardzo cieszy się na spotkanie z papieżem i ludźmi, z całego świata, którzy nie wstydzą się manifestacji wiary. – Nie udało mi się uczestniczyć w ŚDM w Rio, ale widocznie trzeba było przebyć tyle kilometrów, by spotkać papieża – śmieje się Brazylijczyk. – Ten wyjazd jest dla mnie niezwykle ważny także ze względów religijnych. Bóg jest dla mnie wszystkim. Działa w moim życiu. Wypełnia każdą płaszczyznę – opowiada z radością.
Patrick jako jedyny z grupy uczestniczył trzy lata temu w spotkaniu z papieżem w Rio de Janeiro. – Byłem wtedy wolontariuszem – opowiada. – To było wielkie przeżycie. Dziś, gdy doświadczam opieki polskich wolontariuszy, widzę jedną zasadniczą różnicę między nami. Polacy są cały czas uśmiechnięci i zachęcają nas do zabawy. To jest cudowne. My byliśmy poważni – śmieje się chłopak.
W grupie z Brazylii, która przebywa na terenie parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski jest też Chilijka, Elizabeth. – Od jakiegoś czasu mieszkam w Niemczech i nie wyobrażałam sobie, żeby nie skorzystać z okazji i nie przyjechać do sąsiadów na tak wyjątkowe wydarzenie, jakim są Światowe Dni Młodzieży. Polska jest cudowna i Lublin jest piękny – podkreśla.
Młodzi Brazylijczycy razem z wolontariuszami ŚDM rozpoczynają zwiedzanie Starówki od spotkania pod lubelską archikatedrą. Z głośników najpierw płynie skoczna wszystkim znana muzyka "Kaczuszki". Wolontariusze zachęcają do tańca i pokazują jak należy wykonywać figury. Zabawa jest przednia.
Gdy cichnie muzyka Alexandre chwyta za gitarę i intonuje hymn ŚDM, reszta jego znajomych podchwytuje i trzeba dobrze się wsłuchać, żeby usłyszeć, że to śpiewają obcokrajowcy. Wolontariusze zapraszają wszystkich do modlitwy.