Grube kroniki

Nie poddają się w walce z chorobą, 
łączą się, stawiają na akcje profilaktyczne 
u jak największej grupy kobiet. 
Nie zawsze się udaje. Kłody pod nogi rzuca im m.in. NFZ.

W czerwcu Krakowskie Towarzystwo „Amazonki” świętowało jubileusz 25-lecia działalności. – Byłyśmy drugim klubem amazonek w Polsce, zaraz po koleżankach w Warszawie. Spotkałyśmy się pierwszy raz w maju 1991 roku, w ambulatorium Instytutu Onkologii. Przyszłyśmy w odpowiedzi na zaproszenie wydrukowane w „Dzienniku Polskim”, dotyczące kobiet po leczeniu raka piersi – wspomina Maria Borowiecka, prezes KT „Amazonki”. Jej poprzedniczka Grażyna Korzeniowska, która tę funkcję pełniła od czasu powstania grupy przez kolejne 24 lata, nie doczekała obecnego jubileuszu. Zmarła w lipcu ubiegłego roku.


Powrót do pełnego zdrowia


Ćwierć wieku działalności to dla amazonek ogromny bagaż doświadczeń, refleksji i wspomnień. – Przeżywałyśmy zarówno chwile radości, jak i smutku. Wszystkie wydarzenia dokumentują grube, bogato ilustrowane kroniki naszego klubu, które z nostalgią przeglądamy – mówi M. Borowiecka.
Od 1996 roku stała siedziba klubu mieści się w Instytucie Onkologii. Pod koniec 2015 r. KT „Amazonki” zostało wpisane do rejestru organizacji pożytku publicznego.


Kalendarz wydarzeń krakowskich amazonek jest wypełniony po brzegi. – Przedmiotem naszej działalności statutowej, prowadzonej nieodpłatnie, jest niesienie pomocy kobietom przed zabiegiem mastektomii i po nim poprzez prowadzenie rehabilitacji fizycznej i psychicznej, ułatwiającej powrót do pełnego zdrowia – podkreśla M. Borowiecka.


Krakowskie amazonki organizują prelekcje prozdrowotne, rozpowszechniają broszury i materiały edukacyjno-informacyjne, uczestniczą w akcjach na rzecz wczesnego wykrywania nowotworów piersi, chętnie wybierają się na imprezy integracyjne. – Uczestniczymy w konferencjach i wielu akcjach organizowanych w Krakowie i Małopolsce, wspieramy kobiety leżące w szpitalach na oddziałach chirurgii, edukujemy młodzież, udzielamy porad podczas dyżurów naszych ochotniczek w klubie i telefonie zaufania – wylicza pani prezes.


Nieopłacany drenaż


Jednak nie wszystko się udaje, a problemów dnia codziennego nie brakuje. – Zmagania z naszą chorobą i powikłania po niej wciąż nie są poważnie traktowane, np. w czasie komisji lekarskich związanych z orzecznictwem o zdolności do pracy. Borykamy się także z brakiem finansowania przez NFZ drenażu limfatycznego, który pomaga zwalczać obrzęki rąk po usunięciu węzłów chłonnych – nie kryje rozgoryczenia M. Borowiecka.


Na szczęście bywają też sytuacje radosne. – Proszę sobie wyobrazić, że kiedy zachorowałam, mój pracodawca poprosił na spotkanie mojego męża i agenta ubezpieczeniowego, chciał dla mnie zwiększenia kwoty ubezpieczenia. Mogłam też liczyć na pomoc w czasie częstych wyjazdów do lekarzy – opowiada jedna z amazonek, prosząc o anonimowość.


Działalność krakowskiej grupy wzbogacona jest również o aspekt duchowy. Od 1998 roku pielgrzymują na Jasną Górę, gdzie u stóp Matki Bożej Częstochowskiej spotykają się amazonki z całej Polski. – Wspólna modlitwa daje nam siłę ducha i radość życia. Tradycją stały się także coroczne spotkania świąteczne krakowskich amazonek, w których od lat uczestniczą nasi lekarze – chirurdzy, pani psycholog oraz przedstawiciele firm Far-Med i Amoena – cieszy się M. Borowiecka.


Ciągle walczyć


Obecnie w Polsce jest ponad 200 klubów amazonek. Krakowskie chętnie współpracują także z amazonkami z Podhala. Niedawno uczestniczyły w zorganizowanej przez góralki pielgrzymce do Ludźmierza. Do Gaździny Podhala dotarła także małopolska posłanka Barbara Bartuś. – Zapewniam was, drogie panie, że nie jesteście same w walce z chorobą, będziemy chcieli znieść wszelkie bariery, które w jakikolwiek sposób odbierają wam godność czy hamują szybkie leczenie – deklarowała posłanka.


– Pragniemy, tak jak na pielgrzymce w Ludźmierzu, trzymać w swoich rękach Różową Kartkę Życia i ciągle walczyć o siebie i innych – podkreśla M. Borowiecka. – Jesteśmy ochotniczkami, kobietami po przebytym raku piersi, w pełni zrehabilitowanymi psychicznie i fizycznie, specjalnie przeszkolonymi przez Federację Stowarzyszeń „Amazonki”. Możemy zatem służyć swoim przykładem oraz doświadczeniem i podkreślać, że z chorobą można wygrać. Kobiety po operacjach otrzymują niezbędną wiedzę na temat ćwiczeń czy dalszego postępowania po wyjściu ze szpitala. Dostają od nas również ulotki i materiały informacyjne. Pacjentki podkreślają i doceniają naszą pomoc, gdyż – poza uzyskaną wiedzą – nie czują się osamotnione w chorobie – dodaje.


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Grube kroniki

Nie poddają się w walce z chorobą, 
łączą się, stawiają na akcje profilaktyczne 
u jak największej grupy kobiet. 
Nie zawsze się udaje. Kłody pod nogi rzuca im m.in. NFZ.

W czerwcu Krakowskie Towarzystwo „Amazonki” świętowało jubileusz 25-lecia działalności. – Byłyśmy drugim klubem amazonek w Polsce, zaraz po koleżankach w Warszawie. Spotkałyśmy się pierwszy raz w maju 1991 roku, w ambulatorium Instytutu Onkologii. Przyszłyśmy w odpowiedzi na zaproszenie wydrukowane w „Dzienniku Polskim”, dotyczące kobiet po leczeniu raka piersi – wspomina Maria Borowiecka, prezes KT „Amazonki”. Jej poprzedniczka Grażyna Korzeniowska, która tę funkcję pełniła od czasu powstania grupy przez kolejne 24 lata, nie doczekała obecnego jubileuszu. Zmarła w lipcu ubiegłego roku.


Powrót do pełnego zdrowia


Ćwierć wieku działalności to dla amazonek ogromny bagaż doświadczeń, refleksji i wspomnień. – Przeżywałyśmy zarówno chwile radości, jak i smutku. Wszystkie wydarzenia dokumentują grube, bogato ilustrowane kroniki naszego klubu, które z nostalgią przeglądamy – mówi M. Borowiecka.
Od 1996 roku stała siedziba klubu mieści się w Instytucie Onkologii. Pod koniec 2015 r. KT „Amazonki” zostało wpisane do rejestru organizacji pożytku publicznego.


Kalendarz wydarzeń krakowskich amazonek jest wypełniony po brzegi. – Przedmiotem naszej działalności statutowej, prowadzonej nieodpłatnie, jest niesienie pomocy kobietom przed zabiegiem mastektomii i po nim poprzez prowadzenie rehabilitacji fizycznej i psychicznej, ułatwiającej powrót do pełnego zdrowia – podkreśla M. Borowiecka.


Krakowskie amazonki organizują prelekcje prozdrowotne, rozpowszechniają broszury i materiały edukacyjno-informacyjne, uczestniczą w akcjach na rzecz wczesnego wykrywania nowotworów piersi, chętnie wybierają się na imprezy integracyjne. – Uczestniczymy w konferencjach i wielu akcjach organizowanych w Krakowie i Małopolsce, wspieramy kobiety leżące w szpitalach na oddziałach chirurgii, edukujemy młodzież, udzielamy porad podczas dyżurów naszych ochotniczek w klubie i telefonie zaufania – wylicza pani prezes.


Nieopłacany drenaż


Jednak nie wszystko się udaje, a problemów dnia codziennego nie brakuje. – Zmagania z naszą chorobą i powikłania po niej wciąż nie są poważnie traktowane, np. w czasie komisji lekarskich związanych z orzecznictwem o zdolności do pracy. Borykamy się także z brakiem finansowania przez NFZ drenażu limfatycznego, który pomaga zwalczać obrzęki rąk po usunięciu węzłów chłonnych – nie kryje rozgoryczenia M. Borowiecka.


Na szczęście bywają też sytuacje radosne. – Proszę sobie wyobrazić, że kiedy zachorowałam, mój pracodawca poprosił na spotkanie mojego męża i agenta ubezpieczeniowego, chciał dla mnie zwiększenia kwoty ubezpieczenia. Mogłam też liczyć na pomoc w czasie częstych wyjazdów do lekarzy – opowiada jedna z amazonek, prosząc o anonimowość.


Działalność krakowskiej grupy wzbogacona jest również o aspekt duchowy. Od 1998 roku pielgrzymują na Jasną Górę, gdzie u stóp Matki Bożej Częstochowskiej spotykają się amazonki z całej Polski. – Wspólna modlitwa daje nam siłę ducha i radość życia. Tradycją stały się także coroczne spotkania świąteczne krakowskich amazonek, w których od lat uczestniczą nasi lekarze – chirurdzy, pani psycholog oraz przedstawiciele firm Far-Med i Amoena – cieszy się M. Borowiecka.


Ciągle walczyć


Obecnie w Polsce jest ponad 200 klubów amazonek. Krakowskie chętnie współpracują także z amazonkami z Podhala. Niedawno uczestniczyły w zorganizowanej przez góralki pielgrzymce do Ludźmierza. Do Gaździny Podhala dotarła także małopolska posłanka Barbara Bartuś. – Zapewniam was, drogie panie, że nie jesteście same w walce z chorobą, będziemy chcieli znieść wszelkie bariery, które w jakikolwiek sposób odbierają wam godność czy hamują szybkie leczenie – deklarowała posłanka.


– Pragniemy, tak jak na pielgrzymce w Ludźmierzu, trzymać w swoich rękach Różową Kartkę Życia i ciągle walczyć o siebie i innych – podkreśla M. Borowiecka. – Jesteśmy ochotniczkami, kobietami po przebytym raku piersi, w pełni zrehabilitowanymi psychicznie i fizycznie, specjalnie przeszkolonymi przez Federację Stowarzyszeń „Amazonki”. Możemy zatem służyć swoim przykładem oraz doświadczeniem i podkreślać, że z chorobą można wygrać. Kobiety po operacjach otrzymują niezbędną wiedzę na temat ćwiczeń czy dalszego postępowania po wyjściu ze szpitala. Dostają od nas również ulotki i materiały informacyjne. Pacjentki podkreślają i doceniają naszą pomoc, gdyż – poza uzyskaną wiedzą – nie czują się osamotnione w chorobie – dodaje.


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..