Nie, to nie pytanie z bazaru czy sklepu mięsnego. To wpisy poważnych publicystów na portalach, na które chętnie zaglądają dziennikarze.
Przepisy dotyczące ciszy wyborczej uniemożliwiają podawanie sondaży czy jakichkolwiek informacji dotyczących kandydatów do zakończenia głosowania. W tym roku cisza wyborcza została przedłużona do 22.30 z powodu śmierci kobiety w jednym z lokali wyborczych. Nie znaczy to jednak, że wyniki bardzo precyzyjnych sondaży nie były znane wcześniej. Tylko jak tu pisać o Bronisławie Komorowskim czy Andrzeju Dudzie bez podawania ich nazwisk? I tak Andrzej Duda był często nazywany budyniem, a urzędujący prezydent bigosem. Inni pisali o kiełbasie krakowskiej (Duda pochodzi z Krakowa) i o kiełbasie myśliwskiej (Komorowski poluje). W niektórych komentarzach cytowany był jeszcze Paweł Kukiz, którego nazywano ciasteczko (Kukiz brzmi tak samo jak cookies – co po angielsku znaczy ciasteczka). I tak już około godziny 18 w wyborczą niedzielę można było przeczytać, że budyń wygrywa z bigosem. A w komentarzach innych – na co dzień poważnych – redaktorów pojawiły się pytania „po ile chodzi myśliwska?”, a zaraz po nich odpowiedzi: „Myśliwska się popsuła, proponuję krakowską, dzisiaj promocja, mamy za 53”. Cisza wyborcza, która jest określona przepisami prawa, rozpoczyna się w przedwyborczy piątek o północy i trwa całą sobotę oraz niedzielę do zamknięcia lokali wyborczych. Dotyczy prowadzenia kampanii wyborczej, ale także publikowania informacji o kandydatach oraz przedwyborczych sondaży. W dobie internetu trudno jednak ciszę zachować. Stacje telewizyjne, które liczą na ogromne zainteresowanie widzów ich programami wyborczymi, zamawiają bardzo precyzyjne sondaże, tak zwane exit poll. W przeciwieństwie do zwykłych sondaży, które robi się telefonicznie, w tych na terenie całego kraju i na dużej grupie przeprowadza się sondaż po wyjściu z lokali wyborczych. Respondenci jak gdyby drugi raz głosują. Pewnie dlatego wyniki tych ostatecznych sondaży są bardzo zbliżone do wyników oficjalnych wyborów. Wyniki exit poll są podawane natychmiast po zakończeniu ciszy wyborczej, a stacje, dziennikarze, graficy telewizyjni muszą znać je wcześniej, muszą się przygotować do ich ogłoszenia. Wyniki tych sondaży znają także sztaby wyborcze, stąd obserwowanie sztabowców już może dać informację o tym, kto wygrywa, a kto przegrywa wybory. Podsumowując, dość duża grupa ludzi ma w garści wyniki precyzyjnych sondaży i nie może ich opublikować. Czy można się dziwić prowadzonym w internecie dialogom w rodzaju: – Przygotujcie się, że przez kolejnych 5 lat będziemy jedli budyń. – A co z bigosem? – Był zepsuty od początku, nie udało się go doprawić, tak żeby był strawny. – Fakt, budyń górą, choć trzeba przyznać, że bez ciasteczek by nie wygrał. – Masz rację, ciastka do bigosu nie pasują.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Nie, to nie pytanie z bazaru czy sklepu mięsnego. To wpisy poważnych publicystów na portalach, na które chętnie zaglądają dziennikarze.
Przepisy dotyczące ciszy wyborczej uniemożliwiają podawanie sondaży czy jakichkolwiek informacji dotyczących kandydatów do zakończenia głosowania. W tym roku cisza wyborcza została przedłużona do 22.30 z powodu śmierci kobiety w jednym z lokali wyborczych. Nie znaczy to jednak, że wyniki bardzo precyzyjnych sondaży nie były znane wcześniej. Tylko jak tu pisać o Bronisławie Komorowskim czy Andrzeju Dudzie bez podawania ich nazwisk? I tak Andrzej Duda był często nazywany budyniem, a urzędujący prezydent bigosem. Inni pisali o kiełbasie krakowskiej (Duda pochodzi z Krakowa) i o kiełbasie myśliwskiej (Komorowski poluje). W niektórych komentarzach cytowany był jeszcze Paweł Kukiz, którego nazywano ciasteczko (Kukiz brzmi tak samo jak cookies – co po angielsku znaczy ciasteczka). I tak już około godziny 18 w wyborczą niedzielę można było przeczytać, że budyń wygrywa z bigosem. A w komentarzach innych – na co dzień poważnych – redaktorów pojawiły się pytania „po ile chodzi myśliwska?”, a zaraz po nich odpowiedzi: „Myśliwska się popsuła, proponuję krakowską, dzisiaj promocja, mamy za 53”. Cisza wyborcza, która jest określona przepisami prawa, rozpoczyna się w przedwyborczy piątek o północy i trwa całą sobotę oraz niedzielę do zamknięcia lokali wyborczych. Dotyczy prowadzenia kampanii wyborczej, ale także publikowania informacji o kandydatach oraz przedwyborczych sondaży. W dobie internetu trudno jednak ciszę zachować. Stacje telewizyjne, które liczą na ogromne zainteresowanie widzów ich programami wyborczymi, zamawiają bardzo precyzyjne sondaże, tak zwane exit poll. W przeciwieństwie do zwykłych sondaży, które robi się telefonicznie, w tych na terenie całego kraju i na dużej grupie przeprowadza się sondaż po wyjściu z lokali wyborczych. Respondenci jak gdyby drugi raz głosują. Pewnie dlatego wyniki tych ostatecznych sondaży są bardzo zbliżone do wyników oficjalnych wyborów. Wyniki exit poll są podawane natychmiast po zakończeniu ciszy wyborczej, a stacje, dziennikarze, graficy telewizyjni muszą znać je wcześniej, muszą się przygotować do ich ogłoszenia. Wyniki tych sondaży znają także sztaby wyborcze, stąd obserwowanie sztabowców już może dać informację o tym, kto wygrywa, a kto przegrywa wybory. Podsumowując, dość duża grupa ludzi ma w garści wyniki precyzyjnych sondaży i nie może ich opublikować. Czy można się dziwić prowadzonym w internecie dialogom w rodzaju: – Przygotujcie się, że przez kolejnych 5 lat będziemy jedli budyń. – A co z bigosem? – Był zepsuty od początku, nie udało się go doprawić, tak żeby był strawny. – Fakt, budyń górą, choć trzeba przyznać, że bez ciasteczek by nie wygrał. – Masz rację, ciastka do bigosu nie pasują.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.