Ależ mają passę mieszkańcy Rio de Janeiro. Już w lipcu odbędą się u nich Światowe Dni Młodzieży, a potem, na deser, jeszcze w 2014 r. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej i w 2016 r. Letnie Igrzyska Olimpijskie.
Zagorzałym fanom sportu pewnie trudno będzie to przyjąć, ale spośród tych ogólnoświatowych imprez właśnie ta pierwsza, czyli Światowy Dzień Młodzieży, jest zdecydowanie najważniejsza. Po pierwsze, ze względu na moc modlitwy, która w niezrozumiały dla świata sposób przemienia ludzkie serca. I po drugie, bo już samo świadectwo wiary młodych ludzi, którzy przyjeżdżają z całego świata i razem się modlą, ma kolosalne znaczenie. Zwłaszcza dla kraju, w którym to się dzieje.
Tańczący tłum
Polska dotąd organizowała Światowe Dni Młodzieży tylko raz – w 1991 roku w Częstochowie. Uczestniczyło w nich 1,6 mln młodych ludzi z całego świata. To wywarło wielki wpływ nie tylko na bezpośrednich uczestników. W tym na autora tego tekstu, który był wtedy rok przed maturą i któremu wypowiedziane tam przez Jana Pawła II słowa brzmią w uszach do dzisiaj.
ŚDM miały jednak też wpływ na miliony Polaków, którzy oglądali nasz ogromny, rozmodlony tłum przed swoimi telewizorami. Bo – w co niejednemu trudno będzie uwierzyć – 22 lata temu nie dało się tego obejrzeć w internecie, gdyż... go jeszcze w Polsce nie było. Stał się oficjalnie dostępny dopiero kilka miesięcy później. Więc ci ludzie przed telewizorami, nieraz przytłoczeni życiem, z pewnym zdziwieniem obserwowali tańczący, wielonarodowy tłum młodzieży pod Jasną Górą. Wielu z nich przypominało sobie wtedy, że radość i sens nadaje życiu właśnie Jezus Chrystus.
Stolica karnawału i gangów
Teraz na to samo mają szansę Brazylijczycy. Przypatrując się młodym katolikom z całego świata, mogą pogłębić swoją więź z Jezusem. Bo choć w Brazylii mieszka najwięcej na świecie katolików, ich wiara często bywa powierzchowna.
– Rio to jest stolica karnawału, ale też ogromnej przemocy. I właśnie młodzi są najczęściej autorami tej przemocy, która ma miejsce w favelach [bardzo ubogich dzielnicach – przyp. PK] – mówi ojciec Artur Chludziński, misjonarz werbista z parafii Królowej Apostołów w Rybniku, który przez wiele lat pracował w Brazylii. – Wielu młodych angażuje się w gangi, przemoc i narkotyki. W Brazylii panoszą się też synkretyzm religijny i sekty. Dlatego widok tysięcy młodych katolików z całego świata na pewno pomoże brazylijskiej młodzieży się zdefiniować, jeśli chodzi o wiarę.
A czego – według misjonarza – młodzież europejska może nauczyć się od brazylijskiej? – Spontaniczności i radości w wyznawaniu wiary! – odpowiada bez wahania ojciec Artur. – Wiara Europejczyków dzisiaj często sprowadza ich do własnych czterech ścian. Tymczasem Brazylijczycy pokażą europejskiej młodzieży, jak można być otwartym na Boga, jak powiązać z wiarą przeżywanie codzienności! Bo Brazylijczycy nie wstydzą się wiary. Czują, że wiara i życie nie są rozdzielone, że wiara i modlitwa są czymś naturalnym w życiu człowieka.
Ależ mają passę mieszkańcy Rio de Janeiro. Już w lipcu odbędą się u nich Światowe Dni Młodzieży, a potem, na deser, jeszcze w 2014 r. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej i w 2016 r. Letnie Igrzyska Olimpijskie.
Zagorzałym fanom sportu pewnie trudno będzie to przyjąć, ale spośród tych ogólnoświatowych imprez właśnie ta pierwsza, czyli Światowy Dzień Młodzieży, jest zdecydowanie najważniejsza. Po pierwsze, ze względu na moc modlitwy, która w niezrozumiały dla świata sposób przemienia ludzkie serca. I po drugie, bo już samo świadectwo wiary młodych ludzi, którzy przyjeżdżają z całego świata i razem się modlą, ma kolosalne znaczenie. Zwłaszcza dla kraju, w którym to się dzieje.
Tańczący tłum
Polska dotąd organizowała Światowe Dni Młodzieży tylko raz – w 1991 roku w Częstochowie. Uczestniczyło w nich 1,6 mln młodych ludzi z całego świata. To wywarło wielki wpływ nie tylko na bezpośrednich uczestników. W tym na autora tego tekstu, który był wtedy rok przed maturą i któremu wypowiedziane tam przez Jana Pawła II słowa brzmią w uszach do dzisiaj.
ŚDM miały jednak też wpływ na miliony Polaków, którzy oglądali nasz ogromny, rozmodlony tłum przed swoimi telewizorami. Bo – w co niejednemu trudno będzie uwierzyć – 22 lata temu nie dało się tego obejrzeć w internecie, gdyż... go jeszcze w Polsce nie było. Stał się oficjalnie dostępny dopiero kilka miesięcy później. Więc ci ludzie przed telewizorami, nieraz przytłoczeni życiem, z pewnym zdziwieniem obserwowali tańczący, wielonarodowy tłum młodzieży pod Jasną Górą. Wielu z nich przypominało sobie wtedy, że radość i sens nadaje życiu właśnie Jezus Chrystus.
Stolica karnawału i gangów
Teraz na to samo mają szansę Brazylijczycy. Przypatrując się młodym katolikom z całego świata, mogą pogłębić swoją więź z Jezusem. Bo choć w Brazylii mieszka najwięcej na świecie katolików, ich wiara często bywa powierzchowna.
– Rio to jest stolica karnawału, ale też ogromnej przemocy. I właśnie młodzi są najczęściej autorami tej przemocy, która ma miejsce w favelach [bardzo ubogich dzielnicach – przyp. PK] – mówi ojciec Artur Chludziński, misjonarz werbista z parafii Królowej Apostołów w Rybniku, który przez wiele lat pracował w Brazylii. – Wielu młodych angażuje się w gangi, przemoc i narkotyki. W Brazylii panoszą się też synkretyzm religijny i sekty. Dlatego widok tysięcy młodych katolików z całego świata na pewno pomoże brazylijskiej młodzieży się zdefiniować, jeśli chodzi o wiarę.
A czego – według misjonarza – młodzież europejska może nauczyć się od brazylijskiej? – Spontaniczności i radości w wyznawaniu wiary! – odpowiada bez wahania ojciec Artur. – Wiara Europejczyków dzisiaj często sprowadza ich do własnych czterech ścian. Tymczasem Brazylijczycy pokażą europejskiej młodzieży, jak można być otwartym na Boga, jak powiązać z wiarą przeżywanie codzienności! Bo Brazylijczycy nie wstydzą się wiary. Czują, że wiara i życie nie są rozdzielone, że wiara i modlitwa są czymś naturalnym w życiu człowieka.