Piszą salezjańscy wolontariusze misyjni. Adam, Ania, Beata, Kasia, Monika, Agata, Bartek, Ilona, Krzysiek i Tomek.
Zabij albo daj się zabić. Krótka definicja miejsca, w którym się znajdujemy. Przed nami wyrosła ogromna ściana z tysiącem okien. Dzieło wielkich architektów starożytności. Stoję gdzieś w tym tłumie, który próbuje wcisnąć się do środka by nasycić swój wzrok krwią gladiatorów. Z prawej kobieta owinięta w biały materiał przypominający raczej szmatę do podłogi niż suknię. Z lewej mężczyzna w obdartej koszuli. Jego broda i niepoukładane włosy zasłaniają mu już prawie całą twarz. Na dodatek cuchnie. Mieszanka cebuli, czosnku, zdechłej ryby i rozkładającej się padliny. Zapachy nie pobudzają mojego apetytu. Mimo to kolejka do pana w budce z grillowanym mięsem wydaje się nie mieć końca.
Około 50 tysięcy stóp obrało jeden kierunek. Maszerują, delikatnie stąpają, ciągną się ociężale a niektóre podskakują. Słychać dźwięk rogu. To znak że zaraz się zacznie. Colosseum jest już prawie pełne. Dla mnie też znalazło się miejsce. Dzisiaj nie będzie gladiatorów, ale za to krwi nie zabraknie. Krew, która zostanie przelana należy do Wiary. Wiara została skazana na śmierć. Zarzuty? Niedopełnienie obowiązków, kłamstwa i oszustwa. Wyłudzenia i naciąganie obywateli. Składanie obietnic bez jakiegokolwiek pokrycia w rzeczywistości. To ciężkie zarzuty. Wiara nie ma szans na ułaskawienie.
Skazany
Dwunastotonowa brama podnosi się dzięki napędzie 12 rąk gladiatorów. Dwóch strażników z 3 metrowymi włóczniami wyłania się z ciemności. Wyprowadzają małą dziewczynkę. Sięga mi co najwyżej do pasa. Jej jasna i czysta cera pokryta zlepkiem łez i piachu nikogo nie wzrusza. Czarne indiańskie włosy i duże czarne oczy, w których widać odbicie strażników, to jej jedyna obrona. Niestety nikt nie widzi tego piękna. Wszyscy czekają na krew. Otwierają drugą bramę. To tam czekają kaci, którzy mają wykonać wyrok. Zaczynam słyszeć marsz. Jakby legion. Czuje drgania na moich stopach. Tłum ucichł poruszony tą chwilą. Z ciemnego więzienia wyłaniają się liczby. Ułamki, algorytmy, wzory. Tysiące cyfr wylewa się z czarnej dziura jak mrówki podczas ataku. Zaczynają się formować i łączyć. Powstaje matematyka, logika, technologia, fizyka i medycyna. One też zaczynają się łączyć tworząc bestię, która ma zniszczyć Wiarę. Skończone. Kilku metrowy olbrzym już stoi naprzeciwko Wiary i czeka by ruszyć na nią z całą wściekłością. To będzie walka Dawida z Goliatem. Mała dziewczynka nie ma najmniejszych szans. Na olbrzymie ukazały się imiona. Ma on wiele imion i wiele z nich już słyszałem. Nauka, Mądrość, Zdrowy Rozsądek i Rzeczywistość to tylko niektóre z nich.
Mama
Nogi przypominające kolumny największych pałaców uginają się gotowe by ruszyć na Wiarę. Dłonie się zacisnęły tworząc kilkutonowe młoty, zdolne skruszyć najtwardszą skałę. Pierwszy krok zatrząsnął całym Colosseum. Zaczęła się szarża. Biedna dziewczynka nawet nie próbuje uciekać. Zdaje się, że pogodziła się ze swoim losem. Tłum wiwatuje. Tak długo czeka na krew. W końcu zaspokoi swoje pragnienie. Stadion zaczyna coraz mocniej drżeć. Każdy krok olbrzyma przybliża nieuchronny koniec małej dziewczynki. Jest już wystarczająco blisko. Rozwścieczony rzuca się na Wiarę przysłaniając jej swoimi dłońmi ostatnie promienie słońca. W tym samym momencie wielki olbrzym, zdolny skruszyć każdą skałę, a na swoich nogach podtrzymać cały świat, zamienił się w garstkę kurzu. Mała dziewczynka jeszcze raz powtórzyła cichym i zasmuconym głosem. Jestem Twoją Matką.
„Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo” (Hbr 11,1-2).
Adam Kucewicz; Peru, Piura, 11 października 2012
Piszą salezjańscy wolontariusze misyjni. Adam, Ania, Beata, Kasia, Monika, Agata, Bartek, Ilona, Krzysiek i Tomek.
Zabij albo daj się zabić. Krótka definicja miejsca, w którym się znajdujemy. Przed nami wyrosła ogromna ściana z tysiącem okien. Dzieło wielkich architektów starożytności. Stoję gdzieś w tym tłumie, który próbuje wcisnąć się do środka by nasycić swój wzrok krwią gladiatorów. Z prawej kobieta owinięta w biały materiał przypominający raczej szmatę do podłogi niż suknię. Z lewej mężczyzna w obdartej koszuli. Jego broda i niepoukładane włosy zasłaniają mu już prawie całą twarz. Na dodatek cuchnie. Mieszanka cebuli, czosnku, zdechłej ryby i rozkładającej się padliny. Zapachy nie pobudzają mojego apetytu. Mimo to kolejka do pana w budce z grillowanym mięsem wydaje się nie mieć końca.
Około 50 tysięcy stóp obrało jeden kierunek. Maszerują, delikatnie stąpają, ciągną się ociężale a niektóre podskakują. Słychać dźwięk rogu. To znak że zaraz się zacznie. Colosseum jest już prawie pełne. Dla mnie też znalazło się miejsce. Dzisiaj nie będzie gladiatorów, ale za to krwi nie zabraknie. Krew, która zostanie przelana należy do Wiary. Wiara została skazana na śmierć. Zarzuty? Niedopełnienie obowiązków, kłamstwa i oszustwa. Wyłudzenia i naciąganie obywateli. Składanie obietnic bez jakiegokolwiek pokrycia w rzeczywistości. To ciężkie zarzuty. Wiara nie ma szans na ułaskawienie.
Skazany
Dwunastotonowa brama podnosi się dzięki napędzie 12 rąk gladiatorów. Dwóch strażników z 3 metrowymi włóczniami wyłania się z ciemności. Wyprowadzają małą dziewczynkę. Sięga mi co najwyżej do pasa. Jej jasna i czysta cera pokryta zlepkiem łez i piachu nikogo nie wzrusza. Czarne indiańskie włosy i duże czarne oczy, w których widać odbicie strażników, to jej jedyna obrona. Niestety nikt nie widzi tego piękna. Wszyscy czekają na krew. Otwierają drugą bramę. To tam czekają kaci, którzy mają wykonać wyrok. Zaczynam słyszeć marsz. Jakby legion. Czuje drgania na moich stopach. Tłum ucichł poruszony tą chwilą. Z ciemnego więzienia wyłaniają się liczby. Ułamki, algorytmy, wzory. Tysiące cyfr wylewa się z czarnej dziura jak mrówki podczas ataku. Zaczynają się formować i łączyć. Powstaje matematyka, logika, technologia, fizyka i medycyna. One też zaczynają się łączyć tworząc bestię, która ma zniszczyć Wiarę. Skończone. Kilku metrowy olbrzym już stoi naprzeciwko Wiary i czeka by ruszyć na nią z całą wściekłością. To będzie walka Dawida z Goliatem. Mała dziewczynka nie ma najmniejszych szans. Na olbrzymie ukazały się imiona. Ma on wiele imion i wiele z nich już słyszałem. Nauka, Mądrość, Zdrowy Rozsądek i Rzeczywistość to tylko niektóre z nich.
Mama
Nogi przypominające kolumny największych pałaców uginają się gotowe by ruszyć na Wiarę. Dłonie się zacisnęły tworząc kilkutonowe młoty, zdolne skruszyć najtwardszą skałę. Pierwszy krok zatrząsnął całym Colosseum. Zaczęła się szarża. Biedna dziewczynka nawet nie próbuje uciekać. Zdaje się, że pogodziła się ze swoim losem. Tłum wiwatuje. Tak długo czeka na krew. W końcu zaspokoi swoje pragnienie. Stadion zaczyna coraz mocniej drżeć. Każdy krok olbrzyma przybliża nieuchronny koniec małej dziewczynki. Jest już wystarczająco blisko. Rozwścieczony rzuca się na Wiarę przysłaniając jej swoimi dłońmi ostatnie promienie słońca. W tym samym momencie wielki olbrzym, zdolny skruszyć każdą skałę, a na swoich nogach podtrzymać cały świat, zamienił się w garstkę kurzu. Mała dziewczynka jeszcze raz powtórzyła cichym i zasmuconym głosem. Jestem Twoją Matką.
„Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo” (Hbr 11,1-2).
Adam Kucewicz; Peru, Piura, 11 października 2012