Wyludniony zachodni brzeg Odry i Nysy Łużyckiej przechodzi proces resłowianizacji. Te tereny zasiedlają Polacy z pogranicza. Do Niemiec mieli jechać do pracy, a na noc wracać do domów w kraju. Jest odwrotnie - stwierdza "Rzeczpospolita".
Jak wylicza gazeta, na koniec 2011 r. w przygranicznych landach mieszkało 16 tys. Polaków; ich liczba w Meklemburgii od 2004 r. skoczyła z 2,2 do 4,5 tys.
Dr Justyna Seges Frelak, współautorka raportu Instytutu Spraw Publicznych "Znikająca granica", wyjaśnia, że Polacy przenoszą się nie dla pracy, ale do znacznie tańszych niż w Polsce mieszkań i domów. "To trend, który można ostrożnie nazwać swoistą resłowianizacją tych terenów" - dodaje.
Wydawca polsko-niemieckiego magazynu "Region" Waldemar Gruna ze Zgorzelca szacuje, że w przygranicznym pasie ceny niemieckich nieruchomości są dwukrotnie niższe niż w Polsce, a koszty wynajmu i użytkowania - porównywalne.
W ciągu dekady wschodnie landy opuściło 10 proc. Niemców, dlatego niektóre osiedla wyburzono. Ale np. w Loecknitz, gdzie ubyło 40 proc. mieszkańców, jeszcze w 2004 r. co ósme mieszkanie było pustostanem, a dziś, dzięki Polakom - co 50.
Wyludniony zachodni brzeg Odry i Nysy Łużyckiej przechodzi proces resłowianizacji. Te tereny zasiedlają Polacy z pogranicza. Do Niemiec mieli jechać do pracy, a na noc wracać do domów w kraju. Jest odwrotnie - stwierdza "Rzeczpospolita".
Jak wylicza gazeta, na koniec 2011 r. w przygranicznych landach mieszkało 16 tys. Polaków; ich liczba w Meklemburgii od 2004 r. skoczyła z 2,2 do 4,5 tys.
Dr Justyna Seges Frelak, współautorka raportu Instytutu Spraw Publicznych "Znikająca granica", wyjaśnia, że Polacy przenoszą się nie dla pracy, ale do znacznie tańszych niż w Polsce mieszkań i domów. "To trend, który można ostrożnie nazwać swoistą resłowianizacją tych terenów" - dodaje.
Wydawca polsko-niemieckiego magazynu "Region" Waldemar Gruna ze Zgorzelca szacuje, że w przygranicznym pasie ceny niemieckich nieruchomości są dwukrotnie niższe niż w Polsce, a koszty wynajmu i użytkowania - porównywalne.
W ciągu dekady wschodnie landy opuściło 10 proc. Niemców, dlatego niektóre osiedla wyburzono. Ale np. w Loecknitz, gdzie ubyło 40 proc. mieszkańców, jeszcze w 2004 r. co ósme mieszkanie było pustostanem, a dziś, dzięki Polakom - co 50.